czwartek, 28 lutego 2008

Sporo sie działo przez czas tej mojej choroby:

Między innymi zmarł pewien Jezuita z mojej Parafii. [*]Dobry był z Niego człowiek. To On nauczył mnie, służyć porządnie przy ołtarzu. Był dosyć hmm... ciekawaym człowiekiem i miał swoistego rodzaju poczucie humoru. Śmieszne, ale trudne. Nie dało się z Nim umiałem się z Nim kłucić. Nie, żebyśmy się zawsze zgadzali, ale po prostu zadając nerwowo pytania, "Czemu tak robisz?" nie dawał czasu na odpowiedź. ;] Był dobrym Człekiem. Przynajmniej Ja takim Go zapamiętam. [*]



Reszte rzeczy opisałem w dwóch poprzednich postach... Reszte czasu spędziłem nudząc się lub grając na kompie... Fajnie tak po jakimś czasie odczuć na nowo jak to jest "pograć sobie w coś" kilka godzin.

poniedziałek, 25 lutego 2008

Mój Mały chory Świat.

Dziś po raz kolejny odwiedzili mnie Przyjaciele. Tym razem przyszedł FlugsS z Robertem, a później doszedł jeszcze Tadzik.
Siedzieliśmy trochę w domku i nagle FlugsS wyczaił, że posiadam 2 talie kart i paredziesiąt pudełek z zapałkami, (którymi niegdyś zamierzałem zbudować zamek).
Idea gry w "Makao" na zapałki przeszła bez głębszych oporów i kiedy FlugsS już bankrutował, przybył do mnie Tadzik.
Szybko udzieliłem oprocentowanej pożyczki FlugsSowi, dzieki której wyszedł na +, Potem zwinął się Robert rozdzielając swe (4) zapałki między nas. Tadzik odchodząc oddał swe zapałki FlugsSowi, który ostatecznie zdobył nademną delikatną przewagę. (Zaraz po Jego wygranej partii o 100 zapałek).
Oprócz tego miałem kilka warznych rozmów na GG :P I tak minął dzień Czucza. ;/


Osób którym pomogłem dziś= 0 luda
Osób którym zrobiłem dziś na złość= 0 luda
Osób spotkanych dziś=9
Osób smutnych spotkanych dziś=0
Ocena dnia=0

:P

niedziela, 24 lutego 2008

Chorowanie ;]

Wczoraj ugotowałem sobie samodzielnie kaszkę. (Czego się śmiejecie)? To nie była kaszka "Błyskawiczna". W efekcie porcje kaszki można było liczyś na grudki (a własciwie gródy) a nie na łyżki czy chochle. Na pewno trzeba przyznać że kaszka mi wyszła. A właściwie nawet wyleciała mi z garka podczas gotowania :P

To taka relacja z Soboty (już po odwiedzinach u lekarza) xD

Poźniej przyszedł Tadzik. Naprawdę teraz przekonałem się o tych ludziach. Nic powarznego mi nie jest. Nie mogłem się spodziewać, że aż tylu ludzi przyjdzie mnie odwiedzać. W Niedziele znów przybył Tadzik, tym razem zaciągnął FlugsSa (przyszli mimo nawału roboty, i spraw codziennych). Z tego co mówiła siostra to na spacerze z Diakonem, też padła Idea"Odwiedźmy Czucza". No i dzięki tej idei, po spacerku wpadł do mnie Rafał.

Ogólnie czuje się już lepiej, ale chyba nie uda mi się wydostać z domu przed Wtorkiem.

sobota, 23 lutego 2008

I Ferie się kończą:P

Ostatnie Parę dni spędziłem poza Wrockiem...
Niedługo po powrocie z Międzylesia pojechaliśmy z Mentorem(Kłodzko), CzerwonoArmistką(Opole), Mattem (Opole) i Kermitem (Opole) do Krakowa:P
Mentor załatwił nocleg na WAJu (Wspólnota Akademicka Jezuitów).
Ja i Mentor byliśmy tam już w Niedzielę, a Opolska Eqipka dojechała w Poniedziałek.
Kiedy Brachu wprowadził nas do głównej sali w WAJu powiedział, że możemy się rozłożyć ze śpiworkami i nikt nie powinien nam wbić... Tego samego Wieczoru przyszli studenci na herbatkę, no ale to jeszcze nic takiego :P
Rano o 9:30 zadzwonił domofon do salki... Mentor z racji że spał bliżej drzwi, otworzył. chwilkę później do salki wpadły, około 5, Studentek. Po chwili zdziwienia, zapytały cza mamy tu jakieś spotkanie. Dalej zastanawiam się jak one wyobrażały sobie, że dwóch kolesi w śpiworkach i piżamkach, mogą mieć "jakieś spotkanie". Kiedy zaprzeczyliśmy powiedziały, że One wpadły tylko na Herbatkę. Przez następne dni również rano wpadali studenci, jednakże wtedy już byłem ubrany i sam wychodziłem z pytaniem: "Czy może ktoś chce herbaty?"

Drugiego dnia kuzynka CzerwonoArmistki zaprosiła nas na wieczorek Filmowy ;p
Ciekawa odczucie, wbić się komuś na wieczór do mieszkania widząc go pierwszy raz w życiu.

Trzeciego dnia udaliśmy się do O.Pawła Brożyniaka SJ (Moderatora MAGISu) i poszliśmy z nim na czekoladę, na którą zaprosił cały MAGIS podczas kazania w Międzylesiu.

Czwarty dzień minął dosyć... hmm... "kulturalnie".
Dowiedzieliśmy się od Fazy (Scholastyka, który studiuje w Kraku), o Restauracji gdzie można dobrze i tanio zjeść... (na takich wyjazdach odczuwa się trud zdobycia codziennego obiadu z własną kasę xD ). Wbiliśmy do "Babci Maliny", ponieważ szedłem ostatni, usłyszałem biegnącego z nami kelnera, który chciał poprowadzić nas do stolika... Przyzwyczajeni do FastFoodów nie mogliśmy się czegoś takiego spodziewać. Ponieważ nikt inny nie zwrócił uwagi na wołanie kelnera, uznał on nas za obcokrajowców, a mnie za tłumacza :P Wystrój sali i pełna elegancja tego lokalu całkowicie nie pasowała mi do dość niskich cen jakie tam istniały. Oczywiście nie narzekam ;D
Tego samego dnia wieczorem kuzynka CzerwonoArmistki załatwiła nam bilety do teatru Starego w Krakowie, po promocyjnej cenie 10 zł a nie 40 i w rekordowym terminie 5 minut przed spektaklem a nie 3 miesięcy. ;]

Piątego dnia pojechaliśmy do Opola. Ja zostawiłem w WAJu szalik a Mentor ładowarkę do komórki xD
W opolu zostaliśmy na Nocce Filmowej, po czym rano ruszyliśmy do Kłodzka ( w osłabionym składzie, Mentor i Ja). Niestety w opolu się przeziębiłem, czego skutki odczuwałem przez najbliższe dni.
Szóstego dnia (dziś rano) wróciłem do domu, zostawiając tylko po sobie, w Kłodzku, list.

No i jestem chory... zobaczymy ile mnie to będzie trzymać. XD

piątek, 15 lutego 2008

Powrót ;]

Powrót do domku... (14.02.08)

Wrażenia z Rekolekcji...

-Wreszcie poznałem to genialne uczucie gdy ludzie patrząc na Ciebie i na Twój styl "Bycia" zaczynają się uśmiechać...
Niektórzy mówią: "Wariat (i synonimy)."
Inni powiedzą: "Fajnie, ktoś taki jest."
Ktoś, lub nieliczni Ktosie: "Możnaby spróbować brać przykład."
Wielu zapyta: "Czego On się najarał?"
Ale ważne jest tylko to, że przy tym wszystkim się UŚMIECHNĄ i choć troszeczke będą radośniejsi, niosąc tą radość innym ;] (nawet nieświadomie)

-Jeden z Dwóch głównych celów obranych jeszcze przed wyjazdem został częściowo wykonany;]
Poznałem wreszcie wspólnote MAGIS z Opola. Drugi cel pozostał tak jak się spodziewałem odległy... ale mam jeszcze czas. ;]

-Poznałem jeszcze jedno NOWE odczucie... zawsze myślałem, że to tylko bajki, które Księża czasem opowiadają zamiast pożądnych Kazań...
Już w drugim dniu po Eucharystii poczułem gigantyczną radość. Rzucało mną (w pozytywnym sensie) miałem cały czas podświadomą chęć śpiewać każdą wesołą pieśń, której melodie mi się podsuwało. To takie przepełnienie radością. Mam nadzieje, że tak mi zostanie.
Ciekawostki:

-Od wieczoru przed ostatniego dnia, aż do wieczoru dnia ostatniego (w pociągu), FlugsS dał mi całą serie ciosów w dusze, że ręce same zaciskały mi się do strzału w gębe... Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało... nie wiem o co w tym biegało ale zdziwił mnie... Dziś jest już wszystko w normie.
Mogę Tylko dziękować Bogu za tą lekcje opanowania się i za zwrot Przyjaciela ;]

Podsumowanie:

-Jak na razie jestem zadowolony ze swoich czynów i decyzji ;]
Plany na najbliższy czas:
16.02- Wyjazd z Mentorem i Opolem do Krakowa :)
Później- Wypad do Kłodzka
W przyszłości- Rozpoczęcie II semestru Roku Szkolnego 2007/08
W między czasie- wypad do Opola i zaplanowanie kilku LARPów Wrocław/Opole/reszta ("przedsmak Wakacji")
A ogólnie to kontynuować życie takie zaczepiste jak to podczas "Rekolekcji Zimowych MAGIS w Międzylesiu 2008"

poniedziałek, 11 lutego 2008

Wyjazd

Znikam na czas bliżej niesprecyzowany ;]

Nie wiem czy wróce szczęśliwszy ;)
Nie wiem czy wróce radośniejszy ;]
Nie wiem czy wróce lepszy ;>
Nie wiem... bo tego nie mam prwa wiedzieć budząc się rano ;P
Wiem jednak, że powróce bardziej0 doświadczony o pare dni... szczególnych dni ;-)

Jak wróce to się postaram coś o tym maznąć tu. ;-]

Miłych Feri Bracia i Siostry.

piątek, 8 lutego 2008

StaroWady ;]

Miałem kiedyś pewien problem ze sobą... Brała mnie zazdrość gdy ktoś był wyróżniany ponad mnie, mimo tego, że zasługi mieliśmy te same...
To stary Grzech. Przez kilka lat Nasz Prefekt ministrancki i opiekun MAGISu dzielnie uczył mnie pokory. Była to dłuuuuuga lekcja za którą prgnę mu podziękować...
Dlaczego akurat teraz?
Bo dziś miałem dość trudny test z opanowania zazdrości i wydaje mi się, że przeszedłem go pomyślnie...
Cały dzień, mój Przyjaciel, pokazywał mi się ze "złej" strony. Mocno wychodziło na jaw jego lenistwo, walenie nabożeństwa w którym uczestniczył, Jego zawiść!
Mimo to jednak został wyróżniony do Funkcji "Animatora" o której sam marzyłem parę lat temu (albo od paru lat :P).
Wiedziałem że w przeciwieństwie do mnie nie ma np. ukończonego Kursu na Wychowawce kolonijnego, spokoju, altruizmu.
A mimo to udało mi się przezwyciężyć ZAZDROŚĆ, która próbowała się wbić w me serce przez całą Eucharystie... Prawdę mówiąc, drógi raz w życiu "poczułem" zesłanie Ducha Św. (prawie takie jak przy Bieżmowaniu) i po Mszy Św. nie nękała mnie już ta "wada" stałem się wolny i jestem z tego szczęśliwy.
Może nie na darmo dziś chodzi za mną "Zmartwychwstanie".
Najpierw Ksiądz w szkole w pierwszym tygodniu Wielkiego Postu zaczął prowadzić lekcje o Zmartwychwstaniu a później Filip źle ustawił lekcjonarz na Mszy młodzieżowej...
Może to jest swoistego rodzaju moje małe Powstanie ze zmarłych... Powstanie z Grzechu.

Nadchodzą dla mnie trudne dni... Czuje to ;/
Jest jednak Ktoś. z kim są one do przeżycia... (co nie wyklucza bólu :P)

Śpijcie pod Jego opieką Bracia i Siostry. Dobrej Nocy.

wtorek, 5 lutego 2008

Wybór... (Prolog)

To rozwarzanie zaczne od streszczenia pewnej Biblijnej opowieści...

Żył sobie człowiek imieniem Abracham. Długo nie miał dzieci. Na późną starość Bóg dał mu syna... Wtedy był wdzięczny Bogu, za ten upragniony dar.
Przyszedł jednak czas gdy Bóg zażądał od Abrachama ofiary z ukochanego, jedynego potomka.

W pewnym sensie postawił go przed wyborem.
I to właśnie przed trudnym wyborem...

Z jednej strony Syn, którego darzył Miłością, dziedzic, marzenie całego życia. Sprzeciwienie się Bogu, Trzymanie się praw naturalnych.
__________________________________________________________
Z drógiej zaś strony: Bóg, Ten który jest Największą Miłością. Skandal, Krzywda wyrządzona osobie ukochanej. Zachowanie przykazań.

Abracham wybrał Nowe Życie... dostał stare ;]
Wybrał Boga... Bóg pozostawił mu syna... Ale samemu też pozostał przy Nim...



I to jest Trudny Wybór...
Kiedy mamy do wyboru Dobro/Zło to test dla głupich...
(którego nie zdajemy o czym świadczą kolejki przy Konfesjonałach...)
Problem zaczyna się kiedy mamy wybór Dobro/Dobro...

piątek, 1 lutego 2008

(II) "I piątek Miesiąca"

Wkraczając w dalsze refleksje postanowiłem zrobić taką małą ściąge do Rachunku Sumienia...

"10 Przykazań "
Wersja: Very LIGHT
czyli takie minimum...
\/
'
I "Nie będziesz miał bogów cudzych przedemną..."
Zastanówmy się nad paroma faktami...
Kiedy ostatni raz dla zabawy używałem znaków i słów różnych sekt, pogańskich wierzeń, dzisiejszych "zboczeń Świata"...?
Kiedy dla wygody milczałem gdy obrażano mego Boga...?
.
II "Nie wymawiaj Imienia Boga Twego na daremnie..."
Czy zdażają mi się momenty że mówię:
-"O Jezu!"
-"O Boże!"
-" Matko Boska!"
-"Na rany Chrystusa!"
W sytuacjach Banalnych, mało ważnych? ^.- ??
.
III "Dzień Święty będziesz Święcić..."
-Czy w Święta (również NIEDZIELE) czuje że jest to dzień inny od pozostałych?
-Czy w TYM dniu spotykam się z Chrystusem w Najświętszym Sakramencie?
-A jeśli zdaży mi się, nie być na uczcie Eucharystycznej, to czy przynajmniej przyjmuje Jego słowo? Czy czytam Biblię?
.
IV "Czcij Ojca Swego i matkę Swą..."
-Czy moi Rodzice MOGĄ* być dumni ze mnie?
-Czy szanuje Ich w głębi duszy?
-Czy modle się za Nich?
Mogą* poniewarz zdarzają się tacy z chorymi ambicjami i nie jest to wina dziecka... Ale trza przemyśleć to pod kątem Czy ja na ich miejscu (z ich wartościami) byłym z siebie dumny.
.
V "Nie zabijaj..."
-Czy zabiłem Kogoś Fizycznie?
-Czy zabiłem Kogoś Emocjonalnie/Psychicznie/Duchowo/( na tle godności)?
.
VI "Nie cudzołóż..."
-Czy Gwałciłem/ Dozwalałem na to/ Podjudzałem?
-Czy Dopuściłem się/ nakłaniałem :
-do stosunków przedmałżeńskich?
-do zdrad?
.
VII "Nie Kradnij..."
-Czy Okradłem Kogoś?
Może po prostu "wziąłem bez zgody"/"wykorzystałem zapomnienie"/"zapomniałeś oddać" komuś jego:
..........-rzecz?
..........-zarobek?
..........-nagrody?
..........-uznanie?
^.-
.
VIII "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu..."
-Czy zwalałem na kogoś wine?
-Czy chciałem komuś "dokopać" i mówiłem o nim źle?
.
IX "Nie pożądaj żony bliźniego swego..."
-Czy rozwaliłem cudze małżeństwo/rodzącą Miłość?
.
X "Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego swego..."
-Czy w mym sercu zagościła zazdrość na tyle silna bym planował grzech?
.
.
.
.
.
To takie przykazania dla ludzi którzy dawno się nie spowiadali... ;]
Jeśli ktoś przeczytał i stwierdził "Jestem Święty" niech czeka do następnego piątku... xD