sobota, 29 listopada 2008

MAGISowe RASTAndrzejki ;]


Dziś Wspólnota MAGIS we Wrocławiu zorganizowała sobie imprezę Andrzejkową w stylu "Rasta". Ku zdziwieniu wielu powiem, że na odprawie nie byłem głównym pomysłodawcą typu imprezy, aczkolwiek pomysł był świetny.

Biba się udała (moim zdaniem) zaczęta o 19:30 (spóźniłem się chwilkę) była utrzymana w pozytywnym klimacie i raczej ludzie bawili się ;]
W między czasie przyszło dwóch ludzi z Opolskiego MAGISu, których to się w ogóle nie spodziewałem, aczkolwiek, byli miłym zaskoczeniem. Punktem zwrotnym w rozwoju zabawy, było wyjście bawiących się ludzi z zespołu Clemensianum, po czym ludzie zaczęli się wykruszać. Zawitał wśród Nas również Ojciec Stanisław Tabiś, lecz nie pobył zbyt długo. Potem zaczęli powoli przychodzić ludzie tzw. "zmierzluchy" (są ale nie po to by się bawić, lecz krytykować wszelkie inicjatywy). Kiedy ludzi bawiących się było już niewiele (jak i przygotowanych Reggae utworów muzycznych), a zmierzluchy rosły w siłę liczebności, impreza zmieniła styl.

Choć choć był to jeszcze wieczór (trochę przed 22:30) to chcąc pozostawić w umyśle tylko miłe wspomnienia z wieczoru, "ulotniłem się" ;]

Ad Maiorem Dei Gloriam.

czwartek, 27 listopada 2008

I ROCZNICA BLOGA

Dziś jest pierwsza rocznica tego Bloga ;]


Z tej okazji postanowiłem zacząć tworzenie systemu "etykietek" (można zobaczyć efekt tu obok pod zdjęciem i textem) (to te takie odnośniki) z czasem bedzie więcej ich rodzaji. Oprócz tego przeglądnąłem stare notki wszystkie (choć ze szczególną uwagą te pierwsze) i postanowiłem kilka idei wskrzesić itp. ale najwarzniejsze co zauwarzyłem to to, że kiedyś pisałem inaczej... Choć byłem wtedy młodszy i głupszy, to jednak podoba mi się mój stary styl... Może uda mi się znów wzniecić w sobie stary dar pisania, może nie... Obaczymy ;]


Wam jednak bracia i siostry dzięki za to że jesteście, czytacie, oglądacie obrazki, komentujecie, oddychacie i tym podobne rzeczy robicie ;)
Niech Was ma Miłujący w swej opiece ;]

sobota, 22 listopada 2008

2 Rozważania

Znowu spóźniam się z notkami i przez to niektórych nie wpisuje. Dlaczego? Bo tracą „siłę”, takie "emocje", które wkładam w pisane słowa i które to emocje da się odczytać nawet po pewnym czasie.

W skrócie jednak opisując ostatni czas to tak:

Dalej walczę o Przyjaciela z Nim samym, Dostaje po dupie od życia na różnych frontach, uciekam powoli w myśli o Rekolekcjach, (najczęściej zimowych, choć czasem też zdarza mi się rozmyślać o Wakacjach).



A tak poza tym to może, zamieszcze tu, rozważanie z dzisiejszego dnia.
Dziś z grupką na spotkaniu modliliśmy się za Chrześcijan mordowanych i prześladowanych w Indiach. W sumie rzeczywiście winniśmy prosić Boga by, jeśli to w Jego woli możliwe, ulżył w cierpieniu ludziom, którzy nie wyparli się go w chwili ucisku i próby. Ale z drugiej strony, czy taki ucisk nie jest potrzebny Nam? To zjawisko, że w Polsce jest około 90% Chrześcijan a Wierzącego człowieka spotyka się sporadycznie, zawdzięczamy właśnie temu, że "nie było" wyzwań. A w sumie to wyzwania były i są. Tylko, że te wyzwania są małe i ukryte pod hasłem codzienność. Historia pokazuje, że pozytywne wartości widać zawsze w chwilach ucisku. Pierwsi Chrześcijanie, Umierali za Ewangelie, którą głosili, za wspólnotę, którą tworzyli, za Wartości, którymi żyli, za Boga, którego Kochali. Polscy Partyzanci, i sabotażyści podczas okupacji. Umierali za Wolność, której Pragnęli, za Ojczyne, którą Kochali, za Potomnych, którzy dziś ich nie rozumieją. Przykładów można znaleźć więcej.
obojętność społeczną zawdzięczamy właśnie temu, że nie widzieliśmy o co walczyć. Tak jak „wymarliwojownicy w męskich duszach, tak „wymarławiara w cywilizowanym świecie.

Naszła mnie jeszcze jedna Refleksja. Nie rozumiem jak to jest. Mówimy o nietolerancji gdy zwracam uwagę że, nie podoba mi się czyjeś ateistyczne spojrzenie na świat, jednak milczymy gdy wyśmiewany jest człowiek na drodze z domu do kościoła. Mówimy o „wyczuciu taktu”, gdy ktoś mówi o Świętych, lecz milczymy, gdy w tydzień po Zaduszkach telewizyjne reklamy (że się tak kolokwialnie wyrażę) zasrane są „Mikołajami”, a ponad połowa dzieci przed Telewizorami
kojarzy Św. Mikołaja z Krasnoludem w Czerwonym uniformie i nie dowierza tłumaczeniom, że żył niegdyś taki Święty.

To takie zebranie rozważań z minionych dni.



Spadł już pierwszy Śnieg, w tym roku, we Wrocku.


Niech Bóg czuwa nad Nami Siostry i Bracia w Panu.

niedziela, 16 listopada 2008

One Love 2008

One Love sound fest 2008, który odbył się wczoraj, był imprezą godną wielu opinii które o Nim krążą. Innymi słowy… było świetnie ;]

Najbardziej rozruszał imprezę koncert NDK (Natural Dread Killaz). Przy którym sala (Główna scena w Hali Ludowej), wypełniła się po brzegi pozytywną atmosferą i prawie tak samo, współziomkami. Właśnie na ich koncercie udało mi się wraz z kilkoma ludźmi (których w ogóle nie znałem) rozkręcić positive pogo (w kręgu, o promieniu około 10 osób). Ci też ludzie podnieśli mnie do góry i rzucili na ręce następnych (zaczepiste uczucie) i tym sposobem „dopłynąłem”, „doleciałem” … „zostałem doniesionymiędzy barierki a scenę, czyli w ramiona dziwnie uśmiechniętego pracownika ochrony. Wbrew moim pierwszym przypuszczeniom, zamiast wywalić mnie z koncertu wskazał tylko drogę, jak wyjść za barierki.

Po koncercie NDK, udałem się z ludźmi których znałem do osobnego pomieszczenia, gdzie ludzie przychodzili zapalić, bądź też napić się. Ja osobiście nie piłem i nie paliłem, choć we wspomnianym pomieszczeniu dym był gęstszy niż przy przeciętnym pożarze, a po kilku oddechach i tak alkomaty, wskazałyby stan upojenia. W tym pomieszczeniu paru ostro zakręconych ludzi zainicjowało użycie śmietników jako bębna (czy nawet perkusji), więc w odpowiedzi na to, starałem się rozruszać okolicznych ludzi, do skoków tańców itp.
Zastanawia mnie na ilu będę filmikach na „youTubie”?

Trochę później spotkałem jeszcze znajomych z Opola. Nie była to jakaś wielka wataha, ale jednak byli ;]

A.M.D.G. Bracia i Siostry.

Bajka ;]


„I Rycerz szukając, odwrócił głowę za siebie, cofnął się w tym kierunku kilka kroków, i spostrzegł znów, że twierdza bez muru i fosy - jest pusta dla Niego.

I tak jak poprzysiągł Królowi, dalej będzie podróżował i szukał tego, co On dla Rycerza przygotował."

Piątek w plenerze

Przedwczorajsze piątkowe spotkanie miałem przygotować ja ;]

Głównym celem spotkania przeprowadzonego w plenerze, było dalsze wyrywanie się ze schematu, jaki ogarniał nasze spotkania piątkowe od dłuższego czasu. „Niewypałów” było trochę. Jednak wbrew moim przeczuciom, ludzie wrócili zadowoleni. Co ciekawe Animatorzy też nie wyglądali na zdenerwowanych, choć ich opinię poznam pewnie na odprawie w poniedziałek. W każdym razie wiem kilka rzeczy. Następne tego typu spotkanie (o ile jeszcze będzie), trzeba przygotować dłużej niż w trzy dni, trzeba zrobić w lecie gdy słońce długo trzyma się nieboskłonu i trzeba zadbać o jeszcze parę szczegółów, które wyszły przedwczoraj.

W każdym razie cieszę się z tego co wyszło... ;]

czwartek, 13 listopada 2008

Wypad Animatorów Wrocław MAGIS i powrót

Pojechalimy,
bylimy,
wrócilimy.

Było fajnie ale i owocnie.
Mam nadzieję, że to do czego doszliśmy, podczas wypadu Animatorów, odbije się w życiu na codzień.


Po powrocie czekała mnie trudna rozmowa. Jest szansa, że odzyskam Przyjaciela, jest jednak też szansa, że wbije mi On, trzeci już cierń. Trwam przy Przyjacielu gdy inni się od Niego odwracają... Obaczymy jak długo dam rade ;]

"We wszystkim i wszystkich widzieć Boga."

środa, 5 listopada 2008

Mgła, wino i teatr

Cóż dziś zacząłem ( a właściwie wznowiłem po 4letniej przerwie) moją małą przygodę z Teatrem. Na razie gram śmieć i to dosłownie ale przynajmniej kwestie mam ciekawą... nie pytajcie co musi mówić śmieć, żeby mieć zjechane gardło po pierwszej próbie. ;]

Wracając do domu za uwarzyłem mgłę... w sumie była bardziej widoczna od samochodów z naprzeciwka. Byłem tak Nią zafascynowany, że właściwie niewiele mnie obchodziły te samochody ^^. Gdyby nie to, że jadę tą trasą codziennie do szkoły i z powrotem to nie wiedziałbym gdzie jestem. Nie wspominając już o efekcie świateł z latarni czy samotnie zapalonych świateł za oknami wieżowców. Mgła która ostatnio nawiedza Wrocław jest piękna ;]

Kiedy wróciłem do Domu chciałem (dobroczynnie dla gardła) zrobić sobie taki pewien specyfik co jednym z elementów Jego jest sok, z babcinych owoców. Przeszukałem dwie półki w poszukiwaniu "maliny", ale jak na złość były tylko "jeżynowe" lub "niezidentyfikowane". W końcu odnalazłem "wieloowocowy" i stwierdziłem, iż się nadaje. Kiedy go otworzyłem dał mi po nosie takim zapachem wina... Ciekawe ile litrów jeszcze tego matka trzyma na balkonie ;P

To już dziś dróga notka... Rozkręcam się ? :P

wtorek, 4 listopada 2008

... Ale nie we własnym Kraju

Ostatnio czuje, że lepiej mi idzie głoszenie świadectw (poprzez opowiadanie o życiu, bajki, czy szalony tryb życia) wśród ludzi, którzy znają mnie od niedawna (lub krucej). Wiem, że kiedyś przyjdzie wrócić do "Ojczyzny" ale w tedy, pragnę być już gotowy na "Śmierć w haniebnej formie"...


"kiedyś przyjdzie dzień"

poniedziałek, 3 listopada 2008

Prorokuj...

Ostatnio kiedy zwracałem kumplowi uwagęna pewne niestosowności niektórych zachowań przy ołtarzu usłyszałem "weź Spieprzaj" i ja i Ojciec, którego słowo próbowalem przeforsować...

Cóż pozostalo mi w końcu przestać być "Ciepłą kluchą", która uśmiecha się gdy ją kopią i "spieprzać". Ok Jezus mówił: "Najtrudniej Prorokować we własnym Domu" ... ostatnimi czasy widzę tego więcej przykładów niż mógłbym oczekiwać. Jednak Rodzina zawsze była mi daleka (taki osobisty ból i błąd gdzieś w podstawie serca), ale bolą mnie Przyjaciele.
Szczególnie Ci za którymi nie jedno przeżyłem, nie jednego się nauczyłem, i za których nie raz dostałem po dupie... (pewnie i tak nie wiedzą o tym do dziś).

Ostatnimi czasy to już drugi cierń, krzyczący "udeż pięścią w stół".


Nie wiem... Czy stracił za mało, czy "coś" czego nie widze, na niego wpływa. Nie wiem... Ale jeszcze przyjdzie mi doznać smutku przez wzgląd na Przyjaciół.

ech... Oby tylko obczaił co ze sobą robi.

A.M.D.G. Bracia i Siostry.