poniedziałek, 11 maja 2009

Zmiana podejścia do władz Kościelnych... początki.

Dziś było u Nas w Parafii Bierzmowanie.
Przełamując swoją niechęć do Biskupstwa (I w ogóle większości władzy, tak świeckiej, jak duchowej) postanowiłem znaleźć pozytywne cechy w tym człowieku.
(Zdaje się Św. Ignacy z Loyoli robił tak, że jak dwóch współbraci zakonnych się nie znosiło to doprowadzał do konfrontacji, „polecając” im przebywać ze sobą.)

Tak więc znalazłem dziś dwie cechy dobre w tym konkretnym Biskupie.
Pierwsza.
Miał dosyć ciekawe kazanie. Oczywiście z racji czasu na nie poświęconego część ludzi odpłynęła umysłami daleko, ale mnie osobiście się podobało.
Druga.
Miał zdrowe podejście do szacunku dla świątyni Pana.
Chyba ze trzy razy przerwał czynność, którą wykonywał (lub zaczynał wykonywać), żeby wywalić fotografa z pod prezbiterium.

Czy miał jeszcze jakieś pozytywne cechy?
No był miły. Albo sprawił takie wrażenie. Aczkolwiek nie mogę temu zaprzeczyć.
Cóż widzę, że na mojej drodze do tolerowania „władz” Kościelnych jeszcze sporo do przebycia. No ale w końcu pierwsi Chrześcijanie słowo „Biskup” mieli na równi z „Opiekun”. A Oni są dla mnie jednym z głównych wzorów Kościoła.

Pisałem już kiedyś, że nie umiem zdzierżyć nazywania Wspólnoty Chrześcijan „Instytucją”?
Albo zwrotów takich jak „Urząd Biskupi” itp.
Za każdym razem mam wrażenie, że nie o to chodziło Chrystusowi

Dobra. Koniec herezji i niechęci do diecezjali. Trza w każdym widzieć jakieś dobro.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Że się tak wyraże...
Samych kapłanów diecezjalnych też tak supra nie lubię...
pozbawieni jako takiej duchowość po 'suchym' seminarium, w którym ich 'uczono' a na formacje zwrócono trochę mniej uwagi... i tylko sześc lat...? koleś w wieku 25 - 26 lat ma prawo do Sprawowania?
eee...
coś tu nie gra...
oczywiście - ta zasada nie tyczy się wszystkich, bo także i w zakonach są 'wyjątki niereformowalne'...

Co do Biskupstwa... - oi! oni też są ludźmi... więc... ale widze ze ów bishop tutaj ma faktycznie zdrowe podejście;]
Biskup jest Pasterzem - Opiekunem swojej trzody. Mam to szczęście ze mieszakjąc tam gdzie mieszkam Msze pontyfikalne w Mojej parafii są przynajmniej z 8 razy do roku...
a już ten rok był szczególny..
ale! Co do tych "urzędów'... Szefowi może faktycznie o to nie chodziło ale to kwestia porządku - aby zaprzeczyc chaosowi. Choć nie ukrywam że cholernie mnie irytuje gdy musze latać po całym plac katedralnym w poszkukiwaniu kapłana... aj...
No, Stasiu, Ty będziesz Moim Kardynałem a Ja Papieżem;] - to zrobimy REformę;]

a podpis? podpis Mi na zbyciu.. wszak i tak wiesz kto mówi;]

Funatyk pisze...

Wiem kto Pisze, Bracie ;]

Anonimowy pisze...

tak samo myslalam jak Ty.. Zawsze diecezjalnym sie "nie chcialo", przez nich tak po troszku mialam 'czarna dziure wiary", bo mieli ogolnie wylane na to co robia.. do czasu- gdy poznalam jednego.. przewodzil Wspolnocie.. Jak to sie mowi- do tanca i rozanca.. Dawno nie widzialam tak rozmodlonego, a zarazem zwyczajnego czleka.. Podziwiam FunAtyku za proby znajdowania plusow, oby tak dalej!

Funatyk pisze...

;-)