niedziela, 31 stycznia 2010

.

Wiele się działo ostatnio i chciałem to opisać tu.

Jest też kilka wierszy, które mogłem tu wrzucić.

Jednak na wszystko to i więcej zabrakło mi czasu.

Jutro wyjazd na rekolekcje zimowe MAGIS.

W wolnych chwilach mam napisać artykuł streszczający je do parafialnego czasopisma.

Jednak resztę wolnych chwil (sporo tu wkładam, a tychże chwil dużo nie będzie) planuje uporządkować stare notki i stworzyć przyszłe (aktualne dla czasu w jakim będę je tworzył).

Módlcie się za owoce tych rekolekcji, bo młodzi z którymi jadę, wchodzą w szczytowe wieki swojego życia i kulminacyjne etapy dojrzewania.

Dobrych dni Wam życzę Bracia i Siostry.

czwartek, 21 stycznia 2010

Ciekawy dzień.

Spotkałem dziś bardzo dużo znajomych ludzi za dnia w miejscach gdzie nie spodziewałem się spotkać nikogo znajomego.
W urzędzie miasta (gdzie składałem wniosek o dowód osobisty[przemogłem się!]), na przystanku rano (na późniejszą godzinę jadąc) w sklepie (tu po prostu tłumy) (gdzie zdjęcia robiłem do tego dowodu).
Ogółem ciekawy dzień. Troszkę nie zrozumiałem co On chciał mi przez to wszystko powiedzieć. Miało mnie to zmusić do jakiś konkretnych rozmyślań, czy połechtać miłymi spotkaniami?
Nie wiem…

Hm…

A Ciebie czym dzisiaj zaskoczył Pan?

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Przydatne wypracowanie

Dziś pisałem wypracowanie maturalne na lekcji Polskiego.

Poznałem też treść lektury, którą ponoć miałem przeczytać.
Ten fragment przydał mi się jak mało co bo pozwolił rozkminić, dlaczego tak często dochodzi do różnicy zdań między mną i moją rodzicielką, gdy idzie o sprzątanie pokoju.

Cytat z "Tango" S. Mrożka:

"Wchodzi Stomil, ojciec Artura, mąż Eleonory, zaspany, w piżamie, poziewając i drapiąc się.[...]
ARTUR (z obrzydzeniem) – Niechże się ojciec chociaż pozapina.
STOMIL – Dlaczego?[...]
ARTUR – Bo... bo... nie wypada.
STOMIL [...] – No widzisz. Twoja odpowiedź nic nie znaczy, nie wytrzymuje analizy intelektualnej.
Jest typową odpowiedzią konwencjonalną.
ARTUR – Czy to nie wystarcza?
STOMIL – Nie dla mnie. Jestem człowiekiem myślącym głębiej. Jeżeli już mamy dyskutować,
to musimy sięgnąć do imponderabiliów*."

*imponderabilia – rzeczy nieuchwytne, nienależące do sfery zjawisk fizycznych, mogące jednak mieć znaczenie
lub wywierać wpływ na ludzkie działanie.


Ogólnie to Dobrego dnia Wam. ;]

czwartek, 14 stycznia 2010

Sonet Drugi

Trochę heretycki się może wydać, przy
jednej z możliwych interpretacji.


„Poszukiwana”

O cudowna panno powstała z mych marzeń.
Mieszkanko mych senności i krain złudnych.
Obrazie czysty pośród obrazów brudnych.
Przyjdź do mnie raz jeszcze opiekunko wrażeń.

Jakże często próbuje w staraniach trudnych,
Ujrzeć Cię co dzień na tle biegu wydarzeń,
Ukaż się proszę! Nie czyń więcej obrażeń,
Powstałych po trudach, ujrzenia Cię próżnych.

Przyjdź i mi się ukarz, gdy zamknę swe oczy.
Przyjdź ze mną obcować, niech obraz Ci zrobię.
Przyjdź i niech namiętność mnie dziś zauroczy.

Czuję w tym powiewie woń podobną Tobie.
Kryjesz się tym światem, jak w puklach warkoczy.
Widzę jaką dziewkę. To Ty w tej osobie!

wtorek, 12 stycznia 2010

Wiersze do odsłuchu.

Mój szwagier zrobił mi nie lada niespodziankę.

Na podstawie jednego z moich wierszy, stworzył utwór muzyczny. ^^

Możecie ten utwór odsłuchać tu.

Ponieważ zapowiedział mi również możliwość pojawienia się innych utworów muzycznych, opartych na moich wierszach będę je tu zamieszczał.


poniedziałek, 11 stycznia 2010

Cztery Pory Nieba

"Cztery Pory Nieba"

Anioł:
Głos:

I
Witaj Panie, Chwała Twa na nieboskłonie.
Przybywam z wieściami tak jak mnie wzywałeś.
Na niebie siejemy najpiękniejsze wonie,
Piekieł pilnujemy jak rozkaz nam dałeś.

A co na ziemi dzieje się pośród ludzi?
Czy skarżą się na co? Czy cieszą radośnie?
Opowiedz mi prędko czym kto się tam trudzi.
Czy dobrze się czują w tym czasie po wiośnie?


Skarżą się i jęczą, że jest skwar i gorąc.
Klną, że wszystko biega, żyje i się rusza.
Że za wysoko jabłka, szemrają biorąc,
Że za nisko jagody, skarży się ich dusza.

Och! Jeśli dzieciom moim tam źle się dzieje,
Niech wszelki zwierz i ptak, uciekną lub umrą.
Niechaj ostry i mroźny wiatr im powieje
I niech kwiat i drzewo w nasieniu obumrą.


II

Witaj Panie, Chwała Twa na nieboskłonie.
Przybywam z wieściami tak jak mnie wzywałeś.
Wdzięczność swą składam na Twe czcigodne dłonie,
Że przed swe oblicze wezwać mnie zechciałeś.

A cóż to za wieści przynosisz mi z ziemi?
Cóż tam wśród ludzi na globie się dzieje?
Opowiedz co widać pod skrzydłami Twemi.
Z gorąca już chyba nikt wśród nich nie mdleje.


Smut i melancholia, narzekają ludzie:
Że szarości i mgły świat im zaciemniają,
Że przyszło im żyć i pracować w tym trudzie,
Że śmierć i rozkład, ludy narzekają.

Niech więc puch biały, jasny, glebę pokryje,
By z szarości wyrwać, z ciemności wyzwolić.
Niech więc, kto z nich może, w swym domu się skryje,
Bym, odpocząć, mógł im w ten sposób pozwolić.


III

Witaj Panie, Chwała Twa na nieboskłonie.
Przybywam z wieściami tak jak mnie wzywałeś.
Oglądałem właśnie Rajskiej rzeki tonie
I jak przepięknie ludzkie losy utkałeś.

A cóż to dziś o moich dzieciach mi powiesz?
Jak czas im mija na zielonej planecie?
Opowiedz mi naprędce wszystko to co wiesz.
Powiedz co kto o zimowej porze plecie.


Gadają że sprzykrzyły im się już chłody.
Że leniwi, jedni drugich wyzywają.
Znudziły się im śniegi, znudziły lody
I słońca tak mało na co dzień witają.

Ześlem więc im słońce by stopiło śniegi
Ześlem ciepły powiew by lody roztopił.
Do lasów swych wrócą zwierząt szeregi.
By drwal mógł rąbać a myśliwy tropił.

IV

Witaj Panie, Chwała Twa na nieboskłonie.
Przybywam z wieściami tak jak mnie wzywałeś.
Przyodziałem właśnie Panny Marii skronie,
Gdy usłyszałem, że tu widzieć mnie chciałeś.

Powiedz mi naprędce co słychać na świecie.
Zdaj mi sprawę z tego czego ludziom trzeba.
Czy nie nękają ich już śnieżne zamiecie?
Czy mają dość mięsa? Czy mają dość chleba?


Mówią, że ni ciepło ni zimnota gości.
Śniegi roztopione, świat im zalewają.
Krzyczą, że słońca trzeba im do radości.
Że owoców jest zbyt mało narzekają.

Niech ziarna, miłostki, owoce i krzewy,
Oświeci słońce gorące i wzrost im nada.
Niech zwierzęta się mnożą, na ich potrzeby
I niechaj zimnym wiatrom nastanie biada.

...

Rozstaje

Gdzieś tam. Hej HA! Za górą, daleko.
Powstał
Rycerz i do boju rusza.
Choć brud w sumieniu nie waży deko,
To zły czart ramionami nie wzrusza.

Przemierzając szlak egzystencji dróg,

Rycerz starcia, wyzwania spotykał.
I choć często atakował go wróg,
On wciąż z dylematem swym utykał.

Gdy kiedyś jechał przez góry szlakiem,
Las wmawiał mu, że rady nie daje,
Tam gdzie głazy, zwały go dziwakiem.
Ujrzał w oddali drogi rozstaje.

Zaśmiał się. Wiedział, że daleko jest.
Kawał czasu z decyzją go dzieli.
Lecz oto, niedługo zbliża się kres.
I już czerń odejdzie od bieli.

Jedna z tych dróg poprowadzi go w kraj,

Zamkami, dziewicami usłany.
Jednak przy
Królu będzie jego raj.
Nie będzie poszukiwał tam
damy.

Druga zaś droga, w pustynie wiedzie,
Tam gdzie
zamków i twierdz niewiele jest.
Lecz, jeżeli tam pójdzie, pojedzie,

Znajdzie
jedną. Wskaże ją, Króla gest.

Któż wie ile
murów i ile fos,
Przyjdzie mu jeszcze w drodze pokonać?
Ale taki już jest
Rycerza los,
By szukać i bez walki nie skonać.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Wrócili my w Bój

Więc wrócili my w bój, o lepszą codzienność.
Wrócili do walki, o prawdę, wierzenia.
I w życiu niewolnym, znaleźliśmy denność,
By sięgnąć do niebios, po nasze marzenia.


Tak wyrwani z tłumów, sprzed bestii poklasków,
Wyniesieni z cienia, chorej poprawności,
Wyciągnięci z kłamstwa i z obłudy piasków,
Poszliśmy szukać cnót, straconej dawności.

niedziela, 3 stycznia 2010

Wracamy na Front.

Wracamy na front, swej codzienności.
Wracamy by żyć, w relacjach trudnych.
Wracamy świadczyć, o odmienności.
Wracamy słuchać, o rzeczach nudnych.


Wróćmy! Niech życie nabierze smaku.
Wróćmy! By walczyć o wdech wolności.
Wróćmy! Nie trza już żadnego znaku.
Walczmy! Ze sobą o czyn miłości.

piątek, 1 stycznia 2010

Sylwester

Wczoraj ze Wspólnotą MAGIS we Wrocławiu świętowaliśmy im. sylwestra.
Cieszę się z tych młodych.
To dobrzy ludzie i chcą głosić to czego doświadczyli we Wspólnocie, wiec wierze, że doświadczyli czegoś wartościowego.
Zauważyłem dwa upadki we wprowadzaniu Chrystusowej nauki w życie jeśli chodzi o młodych.

Nie pamiętam czy pisałem już na blogu.
Jakiś czas temu do Wspólnoty dołączył dobry wojownik.
Miał chęci, ambicje i mnóstwo entuzjazmu.
Ponoć miał jeszcze „brudną historię”.
Ponoć w szkole przez długi czas wyśmiewał i „prześladował” naszą Wspólnotę.
Nie wiem ile było w tym prawdy ile koloryzacji. Dla mnie ten gość miał czystą kartę w dniu gdy przyszedł do MAGISu.
Niestety ludzie którzy chodzili z Nim do szkoły wcześniej, znali Jego historię i nie za bardzo umieli ją zapomnieć.
Kiedy usłyszałem pierwszy raz o tym Jego brudzie który się za Nim ciągnął od razu przypomniał mi gość Św. Pawła.
Trochę zawiedli tu ludzie, którzy nie umieli mu zapomnieć.
Trochę zawiodłem ja, bo za późno zauważyłem że coś się pieprzy.
Trochę zawiódł ów Wojownik, bo ostatecznie się poddał.
Lecz wierze, że ten właśnie Wojownik, w przypływie odwagi, da Nam jeszcze kiedyś szanse na kolejną próbę.


Druga sytuacja wyszła wczoraj.
W środku naprawdę dobrej imprezy, odwiedzili nas trzej niezapowiedziani goście. (Dobrzy ludzie, ale nie deklarowali się jakoby chcieli z Nami świętować).
Jeden z Nich był ciut podchmielony i było to czuć stojąc naprzeciw. (Warto tu wspomnieć, że we Wspólnocie bawimy się bez wszech-obecnego alkoholu.)
Nie zachowywał się agresywnie, bawił się spokojnie.
Pomimo to kilkakrotnie w różnych miejscach (kilka kątów na salki, kuchnia i chyba nawet składzik) słyszałem opinie, że jak to tak, że taki i owaki i że jak w ogóle śmie. Głównie kierowało się do: „Dlaczego nikt go nie wyprosił”, choć ani razu nie padło dosłowne stwierdzenie.
I znów przyszły mi do głowy słowa Pisma. Kto jak nie Faryzeusze, zarzucał Chrystusowi przebywanie, świętowanie i zabawę z dziwkami, oszustami, „zdrajcami narodowymi” i urzędnikami?
To dwa wydarzenia, które po części mnie zabolały. Aczkolwiek mały jest ten ból w porównaniu z mobilizacją, jaką mi nadały owe fakty.
Czemu Mobilizacją?
Bo widzę, że jest jeszcze robota do wykonania.
Bo widzę, że walka trwa.
Bo widzę, że prawie osiedliśmy „na laurach”.
I widzę, że Bóg czuwa, bo dał (przynajmniej mi) lekki chlast po ryju, żebym z tego wszystkiego się podniósł.


Wracając do tematu zabawy.
Było dobrze. To akurat umieją ludzie.
W pewnym momencie (po serii szybszej melodii) ktoś mi powiedział, że jestem spocony jak świnia.
Odpowiedziałem mu, że dziś Wieprze mogą Nam zazdrościć tego potu.
Mało było wolnych tańców (jakieś dwa i pół).
Dlatego co jakiś czas robione były „przerwy na ciastko”.
Zapalaliśmy trochę światła i lekko wyciszaliśmy muzykę.
Gdy podczas jednej z takich przerw usłyszałem dość „skoczną” muzykę, pomimo zmęczenia nie oparłem się i zacząłem podrygiwać na „parkiecie” wraz z Dudim (który miał podobny mojemu zapał).
I wtedy poczułem się „stary”. Gdy pod koniec piosnki nogi kazały mi wyluzować. Potem jeszcze raz mi to wróciło, przez chwile nie miałem sił pogować (przy okazji mnie to zaskoczyło).


Pamiętam jeszcze kilka lat temu pierwsze zabawy MAGISowe, gdy mocno ograniczony gust muzyczny pozwalał mi tańczyć tylko kilka razy w ciągu nocy, i jak przez następne lata powoli ośmielałem się do tańca. Wczoraj udowodniłem sobie, że umiem się wyluzować.

Na sam koniec, gdy między czwartą a piątą odpadli prawie wszyscy, którzy nie mieli zacięcia do rocka.
Dudi postanowił puścić cztery piosenki podrząd jakiegoś ich ulubionego zespołu (EJSI DISI) czy coś takiego.
Fajnie grają i da się rozerwać przy tym, ale wcześniej już trochę kondycja mi siadała.
Więc gdy wróciłem do domu czułem jak gdyby mi po płucach ktoś walił kilka godzin kijem, a karku nie umiałem utrzymać w pozycji pionowej.


Ostatecznie sprzątanie.
Wydaje mnie się, że zakończone sukcesem.


Wielkie dzięki dla ekipy, która została posprzątać oraz dla Dudiego i Kaca, którzy zajęli się muzyką.

A i był jeszcze pewien incydent…
Jeden z ludzi z mojej grupki, zrobił sobie coś w nogę (w okolicach kostki).
Nie wiem co ale nie wyglądało klawo.
Poza tym faktem to była dobra impreza.