poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Bajka o Rycerzu

Jeszcze raz do śpiewu gardło me zaprawie.
I znów uszy wasze pokrzepię mym słowem.
Powiem o Rycerzu i jego wyprawie,
Wyśpiewam, co u niego stało się nowem.

Rycerz zrzucił zbroję i pływać poczyna.
Tak więc fosa problemem przestaje mu być.
Przez wichry i burze, brama się zacina,
A mur w jego oczach w kamienie zaczął tyć.

Lecz wie ów wierny
Rycerz, że za murem tym,
Piękna czeka i patrzy jego przybycia.
On rozpala ognisko, słów formuje dym,
I gołębiem
Jej czuły śle list z ukrycia.

Dobrych znaków od Króla Rycerz dostał stos.
Prorok milczy lecz spojrzeń swych nie ukrywa.
Przyjaciółce Refleksji,
Woj oddać chciał głos.
Jednak ona przed rozmową z nim się skrywa.

Cóż dalej dziać się będzie? Wy mnie pytacie.
Jaki los
Rycerza? Mnie dopytujecie.
Wiem że z niepewnością w sobie się ścieracie,
Lecz cóż da, że grajka, do ścian przykujecie?

.

Trochę choruje.
Nie tak by uziemić się w domu, ale na tyle, by trochę słabiej się czuć.

Dostałem się na Studia.

Rekolekcje, sporo mi dały, między innymi, poprawiłem relacje z rodziną (może w ogóle je zbudowałem).
Na rekolekcjach zwątpiłem, gryzła mnie też cisza.
Po rekolekcjach doświadczyłem pewnego razu wielkiej walki o mnie. Czułem co się dzieje wokoło.

Jest jeszcze coś.
Jeszcze jedno wydarzenie, ale to opiszę w bajce.

Dobrych dni.

czwartek, 5 sierpnia 2010

"Motyli Bracia"

"Motyli Bracia"

Wśród kwiatów koron, wśród łodyg traw,
Z kokonów wyszli piękni jak paw,

Motyli bracia w kolorze trzej,
Jeden zaś w czarnej był szacie swej.

Wśród ptaków pieśni, wśród polnych nut,
Wśród pszczelich mruknięć, wśród trzciny kłód,

Pojeni nektarem, rosy łzą,
promieniem słońca, poranną mgłą,

W beztroskę wchodzili – piękny czas,
Radości ich przyglądał się las.

Zawołał raz jeden: „Ach bracie,
Czy larwi żywot pamiętacie?

Gdyśmy z ślimakiem bój toczyli,
Gdy paskudną ohydą byli.

Ach tak mi wstyd, tak bardzo mi żal.
Ze smutku proszę, Słońce! Mnie spal.


Zawołał kum: „ Miniony to czas!
Gdy przyjdzie zima, będzie po Nas.

Gdy kwiaty umrą, słońce zajdzie,
Wśród gleb ktoś martwe ciała znajdzie
.


Zakrzyknął trzeci: „Bracia moi!
Martwić się niczym nie przystoi.

Zażyjmy życia, zażyjmy dnia,
Jutro jest jutro, dziś chwila trwa,

Nie trapić się i w beztrosce żyć,
Takim się stałem, takim chcę być.


Gdy cały dzień rozmowy trwały,
Uciekł od braci motyl mały.

Cichy, czwarty, niedostrzeżony,
Skrył się Nocy, w kwiatów korony.

Świt zaś ujrzał jako jedyny,
Bo nocą groźne pajęczyny.

Którym z motyli okaże się,
Chłopiec co sercem swym wielbi Cię?

wtorek, 3 sierpnia 2010

Wróciłem z rekolekcji w Niedziele.
Szukam czasu by to wszystko lepiej opisać.