czwartek, 29 listopada 2007

I tak minął Wieczór i Poranek- Dzień Drugi

Śpię...
Słyszę głos. Otwieram oko i widzę Matkę moją... Chyba próbuje mnie obudzić... Ale po co? Zaraz dziś Czwartek. Święto Szkoły. "Mam na 9-tą!" -odpowiadam po czym zamykam oko. Leżę jeszcze jakiś czas... W między czasie zastanawiam się jaki będzie dziś dzień... Otwieram oko kolejny raz, za oknem Ciemno... Właściwie jest zima i to zrozumiałe. "Mamo! Wyprasujesz mi tą koszulę z kołnierzykiem? Proszę."- wołam po czym znów zamykam oko. Gdzieś między czasie przez uszy przebija mi się dźwięk... "Ale będę musiała tu rozłożyć deskę i zapalić Światło."... W odpowiedzi zaszywam się w kołderkę, by promienie bijące z żarówki, nie przebijały się przez zaspane, zamknięte powieki. Śpię tak jeszcze jakiś czas. Wstaję. Atmosfera w domu dosyć przyjemna, a na dodatek nie chce mi się spać. ^.-

Kiedy już dotarłem do szkoły, było dosyć wcześnie. Poczekałem na gromadzącą się powoli klasę, później doszła nawet Pani Wychowawczyni, z którą mieliśmy 45 minut przed apelem. Podczas godziny wychowawczej doszło do małej kłótni (Klasa vs Wychowawczyni) Właściwie to wina głównie moja że nie idziemy jutro do kina bo samorząd klasowy miał zebrać od wszystkich pesele i się troszkę spóźniliśmy... Mi jednak nikt nie miał nic za złe, ponieważ dałem SWÓJ pesel w terminie. Niestety nie wszyscy rozkminili że to nie jest wina Pani Profesor ;/ Trochę mnie wkurzają takie sytuację, gdy widzę, że za chwilę dojdzie do awantury a nie mogę nic zrobić. No cóż... Pani Wychowawczyni znów wyszła z klasy (to już druga taka lekcja)... Poszliśmy z koleżanką przeprosić Panią. Odczuwam, że jestem jedynym uczniem naszej klasy, który potrafi z Nią porozmawiać i załatwić cokolwiek. Co najciekawsze dziewczyny z klasy delikatnie mnie w tym odczuciu upewniły. Hmm... Później był tylko luz, Apel, Ślubowanie, Rozejście do domków ;]

(Poszliśmy... Poszedliśmy...hmm) Udaliśmy się z Adamem, Tadzikiem i Krzyśkiem do Gimnazjum. Fajnie było odwiedzić starych nauczycieli... :) Niestety stwierdzam, że społeczeństwo za parę lat będzie odczuwało poważny kryzys Intelektualno-Moralny, a siedziałem tam przez jakąś, zaledwie, godzinę.

Później nie robiłem nic takiego specjalnego... Byłem z Tadzikiem na Wyprawie do rynku po podręcznik do Niemca, Później "chwilka" u FlugsSa... hmm... Może z ważniejszych czynności to Spowiedź między czasie kiedy przechodziliśmy obok Kościoła.

Tak cały dzisiejszy dzień przypomina mi tylko, żebym się niczym nie przejmował, nie martwił... Mogę się troszczyć o sprawy tego Świata, ale cały mój los już "Komuś" oddałem ;]
P.S.
Usunąłem już ten błąd z komentarzami i teraz będą się pojawiały odrazu po ich napisaniu;] mam nadzieję:P