sobota, 22 marca 2008

Ostani Czas

Ostatni czas przeżyłem mocniej niż co roku ;]

Nie wiem czy cieszyć się z tego czy martwić tym.

"Jeśli jesteś Twardy i nie wzruszony to nie ugniesz się pod cierpieniem i bólem, ale także nie zrozumiesz bliźnich co go doświadczyli.
Jeżeli zaś jesteś Czuły na świat w około to nazwą Cię mięczakiem a wyrzuty sumienia zjedzą Cię."

Nie pamiętam skąd ten cytat (może z mojej chorej psychiki)



Wlk. Czwartek nie wyszczególniał się jeszcze.

Zawsze staram się aktywnie uczestniczyć w całej Eucharystii, tym razem mi się po prostu w końcu to udało.



Wlk. Piątek i przełom na drodze Krzyżowej na której łzy poszły mi z oczu ;/

Chyba nikt nie za uwarzył. Ale było.



Liturgia Wlk. Soboty. Wsłuchiwałem się w każde słowo "ciemnej Liturgii" i przyglądałem każdemu symbolowi "jasnej Liturgii". Znając beznadziejność swego głosu, odważyłem się aktywnie dołączyć do Śpiewu.



Ogólnie przez całość Triduum czułem się niezwykle słabo.
Wiem, że dużo mi dała Nocna Adoracja i czuwanie, w którym rozważania ułożyłem, najbardziej, do samego siebie.

Po 15 minutach cichej adoracji znikają wszystkie myśli związane z codziennością. Znikają wszystkie myśli zwracające uwagę na ścisłe "Teraz", "Wczoraj", "Jutro". Zaczynam rozmowę (Modlitwę). Zwracam uwagę na ogólne "Dziś", "Wczoraj", "Za jakiś czas".



Zaczepista sprawa.

ALLELUJA Bracia i Siostry ;]

Auto Biografia Czucza.

Prolog – Narodzenie i dzieciństwo

Na podstawie opowieści Rodzinnych:
Trochę ponad 16 lat temu Pewna Kobieta zaszła w Ciąże. Zarówno Ona jak i jej rodzina nie wyróżniali się Wiarą w Boga. Ojciec był podobno w dzieciństwie ministrantem ale już powoli zapominał o Bogu. Dwójka jej dzieci żyła tak jak większość przeciętnych dzieci w Polsce w tamtych czasach. Kiedy owa kobieta dowiedziała się o dziecku rzuciła palenie .Otóż 11 dnia dziewiątego miesiąca Roku Pańskiego 1991 o godzinie 10 czasu urzędowego w Polsce na świat przyszedł nowy człowiek, człowiek który odmienił życie owej niewiasty i jej domu.

„Oto widzę jak dwie wielkie ręce zbliżają się do mnie. Ciągną. Unoszą ku górze. W dole widzę Kobietę, Śpi. To chyba moja Matka. Leży zakrwawiona. Ja też jestem cały we Krwi. Czyja to krew? Jej? Moja?
Chyba Nasza. Pora zacząć żyć…”
CYTAT Z ZESZYTU DO POLAKA (GIM xD)


Niestety nowonarodzony okazuje się śmiertelnie chory jeszcze przed zakończeniem pierwszego roku życia. Lekarze walczą o jego życie, zaś matka co dzień z rozpaczą przychodzi i parzy na malutkie ciało z którego jakąś rurą wypompowywana jest czarna ciecz. Przychodzi jednak moment kiedy lekarz oznajmia kobiecie że na uratowanie dziecka nie ma już nadziei. Ta matka wracając ze szpitala, zupełnie przypadkiem zauważyła na swej drodze Kościół, Świątynie Pana. Wstąpiła i długi czas modliła się o życie swego dziecięcia. Czy Modlitwa ta oparła się na Wierze? Pewnie nie gdyż wiara była tu nikła. Czy więc może nadzieja ją przewodziła? Jeśli się nie wierzy Ciężko mówić o Nadziei. Czyż może Miłość natchnęła Ją do Modlitwy? Tak. Miłość była ogromna. Miłość matki do dziecka...
Następnego dnia sytuacja dziecka uległa poprawie. Ku zdziwieniu lekarzy niemowlę powracało do zdrowia.
Kobieta ta przeżyła jeszcze jedno Nawrócenie w czasie choroby Ostatniego, Czwartego Dziecka.

Dziecko to rosło i dojrzewało przez następne lata, nie było wtedy wolne od różnorakich operacji, aczkolwiek żyło ;]
Wychowywane przez Matkę rozwijało się w oparciu o zasady moralne, propagowane przez zakonników z parafii, do której „należało” dziecko…

Rozdział I – Początki

…W 8 roku życia dziecię (jako młody chłopczyk) zostaje przyjęte w poczet Liturgicznej Służby Ołtarza.
Od tego momentu powoli wstępował do „Oazy” Namawiając Znajomych by przystąpili wraz z Nim…
Nie był sam. Z czasem Wspólnota wszczepiła się do innego ruchu. Tak powstał „MAGIS -Wrocław” część większej wspólnoty „MAGIS” działającej w całej Polsce Południowej przy Parafiach Jezuickich.

W szkole nie był „Kimś” ważnym. Można by rzec, że przez pierwsze lata podstawowej szkoły był „gnojony” przez kumpli z klasy… Później zarobił sobie szacunek wśród części z tego ludu. Często po szkole na placu zabaw stawał do bójki z kolegą z klasy… W szkolnych latach nienawidził go…
3 lata wysiłków jego Wychowawczyni w klasach 4-6 zagasiło w nim to uczucie…
Czucz przez te lata poznaje także swego pierwszego Przyjaciela.

W między czasie Czucz zakochuje się…
Z tym związana jest Historia kilkuletnich zabiegań o względy dziewczyny, która go odrzucała.
Dzięki temu uczy się wytrwałości, odporności psychicznej na namowy typu
„-Nie męcz się.
–Nie ma po co, przestań!
…”
Pod koniec uczy się oddawać wolność, tym którzy o Nią proszą… TEGO NIGDY SIĘ W PEŁNI NIE NAUCZYŁ ;/ bo to nie może być łatwe ;/

Rozdział II- Widmo i życie Gimnazjum

W dalszych latach wiele rzeczy się zmienia. Dawny wróg staje się „Dobrym znajomym” i wstępuje do Wspólnoty.

Dzieciak, który powoli kształtuje swój system wartości idzie do Gimnazjum… Trafia do klasy, nie grzeszącej dobrym zachowaniem… Tam poznaje rówieśnika, który dotychczas był najgorszym uczniem w podstawówce. Chłopak ten co roku wymieniany był na Apelach jako „zakała szkoły”, nie sprawiało mu to oczywiście dyshonoru, a wręcz przeciwnie był to dlań zaszczyt. Tego człowieka poznaje „Młody Czucz”. Nawzajem odkrywają swe charaktery, wartości, postawy wobec Świata. Po dłuższym czasie staje się, ten człowiek, Przyjacielem Czucza. Jest to wtedy drugi człowiek-Przyjaciel. Epizodycznie wkracza na to miejsce jeszcze jeden Człowiek, z MAGISu ;]

W tym okresie Prefekt Ministrantów i Moderator MAGISu (w jednej osobie) staje się najlepszym nauczycielem pokory… Młodzieniec (Czucz) często wypracowuje sobie u Niego dobre zdanie tylko po to by zniszczyć całe zbudowane zaufanie jakimś drobnym wybrykiem… Scenariusz ten powtarzał się wiele razy.

Między czasie Czucz zaczyna myśleć… Pomimo dalszego braku chęci do nauki, dostaje lepsze stopnie… nie są to już 2/3 jak w podstawówce lecz 3/4

Kiedy upada pogoń za pierwszą Miłością, reszta niewiast szybciej uwalnia się od pożądania serca Czuczowego. Nie trwa to już latami.

Rozdział III- Bierzmowanie

Wylanie łask Ducha Św. Wiele zmienia w życia Czucza.
-Uporządkowanie Systemu wartości.
-Krótkotrwałe uspokojenie serca i duszy.
-Uznanie Jezusa za „Przyjaciela”
-(inne)

Życie nabiera tempa.
Czucz poznaje Kolejnego Przyjaciela… Czasem z FLugsSem przesiadują u niego długie nocne godziny… Spędzając czas na rozmowach… To bardzo mocne wykończenie tego rozdziału życiowego i nierozłączna część następnego.
Pod koniec Tego rozdziału życia, Czucz dostaje się do Nowej Szkoły LO XV ;]…
Oceny zmieniają się na 2/5 (choć dalej nie zagląda do podręczników w domu)
Zakłada Bloga…
Idzie na Sylwestra… Koniec Rozdziału

Rozdział IV- 2008 rok

Od tego momentu Wszystko jest już spisywane na Blogu.

piątek, 21 marca 2008

Wlk. Piątek ;]

Tak generalnie to w Wielki Piątek ludzie wierni jedzą więcej niż w normalne dni. Tego dnia wszyscy wygospodarowywują sobie cza na wszystkie trzy posiłki. Tego dnia szukają granicy między lekkim a sytym posiłkiem i ładują w nie ile się da. Dlaczego? Po dłuższym myśleniu doszedłem do wniosku, że to ludzka psychika tak oddziałowywuje. Kiedy mamy przeświadczenie, że będziemy jeść mało, że do następnego posiłku trza troszkę poczekać, nasz mózg stwierdza, iż trza zrobić zapasy. Działamy wtedy niczym niedźwiedzie na zime.


Dlatego lepiej jest pościć, nie myśląc o tym, lecz o wieu innych ważnych rzeczach. Przykład? Choćby sens tego po co Chrystus umarł.
Odpowiedź? Żeby Zmartwychwstać. Zmartwychwstał jednak po to byśmy byli Zbawieni i po to byśmy do tego zbawienia dążyli. Jak? Najlepiej, zacząć się zmieniać ;]



Jeśli ktoś ma jednak wątpliwości, czy czy ma z czego się zmieniać, to tylko przypomne, że MAMY się z czego zmieniać ;]
Nie ma ludzi złych i ludzi dobrych... są tylko złe i dobre czyny. Tak więc nie wolno nam potepiać grzeszników lecz grzech, poczynając od własnych ;]

To wszak są takie tylko rozwarzania zwykłego prostego Czucza. :-)

niedziela, 16 marca 2008

Trząśnięcie...

Dziś usłyszałem własny Głos nagrany na kompie... Totalna zmiana. Nigdy nie myślałem, że mam taki dziecinny głos.

Tak jakoś musiałem tu o tmy wspomnieć bo mnie to zdeczka trzasło ;]

piątek, 14 marca 2008

Koniec Bajki Piewszej ;/

Właściwie nie wiedziałem jak to dokładnie napisać...
Ale stwierdziłem, że kiedyś muszę.

"Przybyłem przez fose, przeskoczyłem mur. Szary, metaliczny potwór codzienności polował na mnie bardziej niż za zwyczaj. Okazało się, iż Piękna ma już nie długo zniknie na kilka lat z Polski i to w miejsce gdzie NAWET rower nie dojedzie i gdzie człek nie dojdzie bez machin. Pozostało mi tylko szukać nowego zamku z nową Piękną... Mija na razie jednak okres ochłaniania i odpoczynku..."

"Coś się kończy, coś się zaczyna..."
Napisaliśmy z Bogiem kolejne zdanie w Księdze mego życia... Niestety to zawsze ja kłade kropki... On napisze ją tylko raz, w ostanim zdaniu. W najpóźniejszej scenie, ostatniego Aktu, tego KomiDramatu.

Wczoraj ;] i Dziś ^.^

Wczoraj w naszej Parafii był odpust, przez wzgląd na Święto naszego Patrona, Św. Marie Klemensa Dworzaka.
O.Proboszcz olał Wlk. Post i zrobił Bibe ;] Jednego dnia Parafialną a dzień później Zakonną ;]
Tak się stało, że zapomniałem alby i O. Kuba wkręcił mnie do pomocy w przygotowaniu Reflektarza. Przyjmując za prawdziwe (częste) powiedzenie mojego "Wielkiego" Przyjaciela: "Diakon to ten który podaje do stołu" no to jestem już w połowie Diakonem ;]

No a dzis Po przebyciu Drogi Krzyżowej ulicami Parafii, zaszliśmy "na chwilkę" do salki ;]
Ludzie stwierdzili, że jesteśmy głodni i wyżaliliśmy się Dk. On wysłał dwuch po Jaja i w około 10 ossób wciągneliśmy Jajecznice z 40 Jaj... Głównym Problemem jest to, że trza jutro posprzątać kuchnie ;/

środa, 12 marca 2008

;]

Moje życie nabiera dość ciekawego tempa i niektóre zdażenia, jakie kiedyś uznałbym za interesujące teraz ustępują tym których nie umiem/ nie mogę opisywać :P

Już na Wielkanoc będzie Bonusik uzupełniający dosyć tego Bloga :P

poniedziałek, 10 marca 2008

Wieczór xD

Wczoraj byliśmy z FlugsSem Tadzikiem i Robertem odprowadzić "Panią Iwonkę" na pociąg o godzinie 00.05 w nocy:P
Pani Iwonka jest kobietą niegdyś zamieszkującą we Wrocku. Jest co prawda Matką dwójki dzieciaków ale mimo to utrzymywała kontakt z Młodzieżą (i dziećmi) taki jak z normalnymi znajomymi. Dlatego właśnie bardzo Ją szanujemy.
Myśleliśmy, że O.Kuba (który przywiózł Panią Iwonkę na Dworzec) zabierze nas z powrotem na Parafie. Niestety mineliśmy się z Nim i musieliśmy wracać do domu samotnie.
Tadzik od początku sugerował, żeby iść z buta. Ja popierałem tą decyzje a Robertowi to zwisało :]
Wtem Wyczailiśmy NightBana który jechał docelowo na FAT czyli na osiedle...
Wbiliśmy. No niestety nikt nie miał nocnych biletów przy sobie... siedliśmy we czwórkę.
Na jednym z przystanków bili się kanarzy ;/
Było ich Trzech... Zaczeli od sprawdzania Tadzika. Robert i FlugsS zrobili delikatny zamęt przy poszukiwaniu biletów miesięcznych.
Usłyszałem tylko głos:
FlugsS: "Wysiadaj!"
Ja: "No co Ty przecież pilnują wyjść."
FlugsS: "Idź bo stracisz 90zł!"
Ja: "eee..."
FlugsS: "IDŹ!"
Poszedłem. Poprosiłem kanara żeby się przesunął od tych drzwi bo wysiadam, a On bez żadnych problemów mnie przepuścił.
Od Tego momentu zaczeła sie samotna wędrówka "butem przez Miasto": "Jakaś tam galeria"----->"Dom"
Musiałem liczyć się z niebezpieczeństwami miejskich ciemnych pustkowi:
-Żule (poszukujący zło[cisza]ta)
-Zboczuchy (Poszukujący Miłości)
-Pijacy (poszukujący drogi do domu i zaczepki)
-Błękitna TaXi (Poszukująca Niepełnoletnich po 22:00)

Na własnej dzielnicy czułem się najbezpieczniej... nie wiem dlaczego mam tu chyba porównywalnie dużo wrogów i Przyjaciół. Jedynym plusem byyła chyba znajomość terenu ;]

wtorek, 4 marca 2008

Wpis

W sumie dawno nie pisałem... można powiedzieć, że prawie nie było o czym... :P
Takie kilka ciekawszych spraw:
-Harcerze próbowali mnie przekabacić i szczerze to chętnie bym w To wszedł gdybym miał czas...
-Plany Imprezy w Kłodzku już daleko się posneły.
nie długo rzuce tu coś dokładniejszego na ten temat...
Dzięki że jesteście... Już "nie długo" new nota.