poniedziałek, 31 maja 2010

-.-

No i muszę odłożyć wyjazd.
Wczoraj wieczorem po prostu nie miałem sił.
Prosiłem w wieczornej modlitwie by Pan, jeśli mam jechać, dodał mi ich chociaż tyle bym dotarł na dworzec.
Rano obudziłem się z biegunką, gorączką, jeszcze większym bólem gardła, i taką dziwną zmianą temperatury przechodzącą po plecach.
-.-
W czasie pisania powyższego, flegma postanowiła o sobie przypomnieć i głód wywołany brakiem apetytu też.

Ten wyjazd maił być spotkaniem z pewnymi ludźmi, z którymi pragnąłem się spotkać już dawniej.
Miał być też odpoczynkiem.

Bóg miał inną koncepcję odpoczynku.


Na wszystko przyjdzie czas.