piątek, 30 listopada 2007

I tak minął Wieczór i Poranek- Dzień Trzeci

Piątek 30 dzień, przed ostatniego miesiąca, Roku siódmego, drugiego milenium.
Poranek
Godzina: (przed wschodem słańca)
Polska
Wrocław
Fabryczna
Dom Czucza
Środkowy pokój
Łózko po lewej od kompa :P


Leży na Nim zwykły przeciętny Czucz. Podchodzi do Niego Matka i zaczyna go budzić. Czucz otwiera oczy. Wstaje. Rozgląda się po ciemnym pokoju. Idzie z powrotem w kime. Ten obrządek powtarza się jeszcze jakieś 3 razy, bez uczestnictwa matki. Właściwie dziś zdążyłem nawet zjeść śniadanie. ;]

Rano zdążyłem na lekcje ;] dzień był spokojny... Właściwie same luźne lekcje ;))
Pani Katechetka zapisała mnie na olimpiade z Religii ;P

Po powrocie do domu pomogłem siostrze w lekcjach (kiedyś będe musiał zacząć sam odrabiać swoje :P) Siadłem na chwilkę przed kompem, w między czasie dzwonił Mentor, już jest we Wrocku. I znowusz zasiadłem przed tą skrzynką.

Dziś na MAGISowym spotkaniu przygotowywaliśmy jutrzejsze Andrzejki... Pewnie będą musiały się skończyć przed północą bo później zaczyna się Adwent :PP
A tak na serio to nie wiem czy chce mi się iść... Zrobiłem się przez ostatnie kilka lat taki... De-Imprezowy.

Teraz siedzę piszę nową notkę na bloga i się zastanawiam nad sensem tego Wszystkiego. Skoro "On"wie do czego mnie w przyszłości ma zamiar powołać to czemu rzuca mnie na męke niepewności... zmarnowanego trudu... Chociaż właściwie te Wszystkie niepowodzenia bardzo mnie kształtowały. Najbardziej zauwarzałem mój rozwój, po niepowodzeniach w sferze "JA-Płeć Obca".

Tak właściwie to chyba jednak prawda, że każde cierpienie ma sens... Ale czasem po prostu czuje za słabo "Jego" Obecnoś. No nic trudno trza żyć dalej...


Dzięki że jesteś. Ty który(-ra) czytasz Tego posta. Ty któr(y/a) Komentujesz. Ty któr(-y)(-a) tylko przez ramię zaglądasz. I Wy którzy nie czytacie, a żyjecie tymi samymi wartościami... Dzięki że JESTEŚ(cie) ;]