Opowiem Wam Bajkę... Można nazwać to też legendą lub metaforą... ale jest to tylko prosta "
Historia o Szczęśliwym Czuczu." [fragmenty]
"... A kiedy przebyłem
fosę, stanąłem przed
murem... i przyleciał ten sam wielki
żelazny potwór, który niegdyś porwał mą
Ukochaną i teraz mnie zabrał i zrzucił za
mur... Były to dla mnie dni szczęśliwe... dni, w których już nie tylko byłem szczęśliwy z pocieszania ludzi, ale byłem szczęśliwy marzeniem... że ten czas się nie skończy... wróci...
Stoję obok muru... przychodzi do mnie zwykły starszy człowiek w szarej szacie... Nie wiem jak miał na imię.
Bóg,
Sumienie... a może
Refleksja przybrała się w nową postać...
-O czym myślisz?
Wskazałem na mą Ukochaną...
-O czym Marzysz?
-O nas...
-Czego pragniesz?
-Tego co każdy Człek w głębi serca...
-...
-Tego co dostałem
-Pragniesz tego co masz?
-Jestem Szczęśliwy.
-Chcesz zostać?
-Jestem Szczęśliwy.
-Chcesz być przy Niej?
-Tak...
-A nie zabraknie Ci cierpienia?
-Przecież zostawiam życie... a wyrzeczenia?
-zabraknie Ci cierpienia?
-Pozostawić rodzinę, Przyjaciół, całe dotychczasowe życie....
-To ma być Cierpienie, w zamian za nowe życie? -.^
-...
-?
-ech... Wrócę tu.
-Owszem.
-Zniszczę mur. -Oczywiście-Ale teraz jeszcze nie umiem...-Tak to jest właśnie cierń, który wbijam ci w serce... Czas...I znów porwała mnie
metalowa bestia... i wyniosła za
mur... a czas wlał nową wodę do
fosy...
...Kiedyś dokończę Wam bajkę o szczęściu, które jest częścią mej Historii...
NOWYM ROZDZIAŁEM