czwartek, 6 sierpnia 2009

IDM.

Ignacjańskie Dni Młodzieży.

Kolejna rzecz tak dobra, że ciężko ją opisać.

Nie skorzystam ze sposobu jakiego użyłem do opisania rekolekcji, bo jak ktoś nie zrozumie stylu pisma, to się jeszcze zniechęci czy coś, a oba wydarzenia są świetnie spędzonym czasem.

Więc.

IDMy to zawsze czas, gdy wreszcie możesz porozmawiać na spokojnie ze wszystkimi dobrymi znajomymi z MAGISu, a gdy porozmawiasz z połową z Nich, to IDMy się kończą.

IDMy to czas świetnych warsztatów. ( W tym roku uczestniczyłem w warsztatach Rugby, trochę graliśmy, nauczyłem się młyna chyba jednej z moich ulubionych rzeczy w tym sporcie i Haki).

IDMy to czas gdy Eucharystie (w przeciwieństwie do najlepszych Mszy jakie są czyli Rekolekcyjnych), są trochę bardziej „poważne”, ale dalej pozostają żywiołowe (nie spotkasz tego w normalnym kościele z jakimś diecezjalnym księdzem) i czuć tam (na IDMach i Rekolekcjach) że to naprawdę jest spotkanie z kimś ważnym, a nie niezrozumiały rytuał.

IDMy to czas świetnych koncertów (w tym roku Izajasz i Porozumienie dali mi najmocniej odczuć ducha niekonwencjonalnej modlitwy, a choć Stróże poranka jakoś mi nie podeszli z muzyką, to przynajmniej ludzie, którzy nie mogą uczestniczyć w Pogo, też mogli być bliżej sceny podczas koncertu).

IDMy to również wieczór freestyle’u, który w tym roku był (choć chyba krótszy) na wysokim poziomie. ;]

IDMy to czas, którego zawsze jest za mało.

A jutro spróbuje wstawić ostatni punkt rozważań i wrażeń z IDMu. ;]

A propo owoców IDMu i Rekolekcji.

Mam Pragnienie!

Heh.

Zacznę od początku.

W zeszłym roku modliłem się, by Pan zasiał w moim sercu pragnienie, które będzie mnie zmieniać i pomoże dążyć, do Niego.

W tym roku wreszcie to ziarno obrodziło.

Mam Pragnienie.

Ale może o tym też kiedy indziej.

Dzięki Wam wszystkim ;]