niedziela, 16 listopada 2008

One Love 2008

One Love sound fest 2008, który odbył się wczoraj, był imprezą godną wielu opinii które o Nim krążą. Innymi słowy… było świetnie ;]

Najbardziej rozruszał imprezę koncert NDK (Natural Dread Killaz). Przy którym sala (Główna scena w Hali Ludowej), wypełniła się po brzegi pozytywną atmosferą i prawie tak samo, współziomkami. Właśnie na ich koncercie udało mi się wraz z kilkoma ludźmi (których w ogóle nie znałem) rozkręcić positive pogo (w kręgu, o promieniu około 10 osób). Ci też ludzie podnieśli mnie do góry i rzucili na ręce następnych (zaczepiste uczucie) i tym sposobem „dopłynąłem”, „doleciałem” … „zostałem doniesionymiędzy barierki a scenę, czyli w ramiona dziwnie uśmiechniętego pracownika ochrony. Wbrew moim pierwszym przypuszczeniom, zamiast wywalić mnie z koncertu wskazał tylko drogę, jak wyjść za barierki.

Po koncercie NDK, udałem się z ludźmi których znałem do osobnego pomieszczenia, gdzie ludzie przychodzili zapalić, bądź też napić się. Ja osobiście nie piłem i nie paliłem, choć we wspomnianym pomieszczeniu dym był gęstszy niż przy przeciętnym pożarze, a po kilku oddechach i tak alkomaty, wskazałyby stan upojenia. W tym pomieszczeniu paru ostro zakręconych ludzi zainicjowało użycie śmietników jako bębna (czy nawet perkusji), więc w odpowiedzi na to, starałem się rozruszać okolicznych ludzi, do skoków tańców itp.
Zastanawia mnie na ilu będę filmikach na „youTubie”?

Trochę później spotkałem jeszcze znajomych z Opola. Nie była to jakaś wielka wataha, ale jednak byli ;]

A.M.D.G. Bracia i Siostry.

Bajka ;]


„I Rycerz szukając, odwrócił głowę za siebie, cofnął się w tym kierunku kilka kroków, i spostrzegł znów, że twierdza bez muru i fosy - jest pusta dla Niego.

I tak jak poprzysiągł Królowi, dalej będzie podróżował i szukał tego, co On dla Rycerza przygotował."

Piątek w plenerze

Przedwczorajsze piątkowe spotkanie miałem przygotować ja ;]

Głównym celem spotkania przeprowadzonego w plenerze, było dalsze wyrywanie się ze schematu, jaki ogarniał nasze spotkania piątkowe od dłuższego czasu. „Niewypałów” było trochę. Jednak wbrew moim przeczuciom, ludzie wrócili zadowoleni. Co ciekawe Animatorzy też nie wyglądali na zdenerwowanych, choć ich opinię poznam pewnie na odprawie w poniedziałek. W każdym razie wiem kilka rzeczy. Następne tego typu spotkanie (o ile jeszcze będzie), trzeba przygotować dłużej niż w trzy dni, trzeba zrobić w lecie gdy słońce długo trzyma się nieboskłonu i trzeba zadbać o jeszcze parę szczegółów, które wyszły przedwczoraj.

W każdym razie cieszę się z tego co wyszło... ;]