środa, 29 grudnia 2010

Bajka o Rycerzu

Za wcześnie Rycerz w swym pałacu siadł.
I za wcześnie zbroje zeń giermek zdjął.
Gdyż ciągle wróg, z serca siłę mu kradł
A dobro ze złem na jedno mu zmiął.

Więc ruszyć do boju i podnieść rzyć,
Która tłuszczem wygody obeszła,
Musi
Rycerz by znów w wolności żyć.
I by z serca nieprawość odeszła.

By Piękną i Twierdzę uchronić dziś,
Przede własnej prawości upadkiem.
Z prośbą do Króla swą musi już iść,
By na wojnę go wysłał swym statkiem.

O Królu, o Władco, o Ojcze mój!
Tyś mi kiedyś dał serce chłopięce.
Doświadczył je światem, ja sługa Twój.
Ty na nowo je uczyń cielęce.

I na słowa te rozgniewał się Król,
Że nie pojął swej misji ów sługa.
Idź i wracaj do walki, wracaj w bój!
By dorosło Twe serce bez pługa.

Bo zechciałem by mieczem zmężniałe,
Wśród blizn czarnych wciąż czystą krew biło.
I choć cięte nie raz jednak całe,
Drogowskazem dla serc młodych było.

Takimi słowy go Król odprawił,
Lecz zaraz koronę hełm zamienia.
Ubrawszy zbroję Pan się wyprawił,
By Rycerza ponosić brzemienia.