środa, 2 stycznia 2008

I dzień Westchnień ;]

*Myśl o Niej przenika mój umysł.
Nie dręczy! Napawa Nadzieją i radością...
Przestrzeżony starymi doświadczeniami, wciąż boję się mówić o Miłości.
Dlatego tak ciężko sprecyzować mi uczucia.
W każdej cichej chwili najpierw próbuje wkraść się do mego serca niepewność, po czym szybko przychodzi myśl, że już niedługo się zobaczymy.

"Powstań Przyjaciółko moja. Piękna ma i pójdź." Pieśń nad pieśniami.

Mam nadzieje, że odpowie na to skryte wezwanie i "pójdzie", wejdzie na przygotowane Jej miejsce w mym sercu... zaraz obok Boga.

*Mam nadzieję, że On w końcu przestał udowadniać mi, że nie mam miejsca stałego.
Wiem To... Wierzę w To!
Dalej pragnę przede wszystkim spełniać Jego (Bożą) wolę.
Jednakże jestem już tym trochę "zmęczony".
A.M.D.G.

*Wracają do spraw przyziemnych... ;]
Od Rana jak wstałem Świat jest Piękny... być może to efekt wczorajszego poranka, ale na wszystko patrze z Miłością i wtedy jest piękne...
... Prawie tak jak Przyjaciółka moja... Prawie, bo Bóg stworzył Świat Piękny, ale człek go zbrudził... to też nie mogę porównywać Świata do Piękna Stworzenia Bożego, jakim jest Przyjaciółka moja...
Spojrzenie to na Świat było tak przepełnione radością, że wywołało na nim delikatne zmiany... ;P

Polonistka była miła, więc 2 lekcje minęły fajnie... WF dziś po raz pierwszy w tej szkole zmęczył mnie tak, że na drugi wf (siłke) musiałem skoczyć po picie do szatni... można by się na to denerwować, ale dla mnie to przyjemna odmiana... ;] Oby tak częściej...
Historia też minęła na luzie... ale ten przedmiot akurat lubię. Najbardziej zaskoczyła mnie Geografia... Wiesia nie tylko przełożyła sprawdzian, ale jeszcze go względnie "wytłumaczyła".
Morze nie będzie trza pisać podania o zmianę nauczyciela... Po Świętach zmieniła się...

Po powrocie ze szkoły nie miałem czasu na zmarnowanie go przy kompie... niestety nie miałem go również na zrobienie tych ważnych rzeczy... Czekanie na GG na "Przyjaciółkę moją", oraz na ludzi, którym mógłbym pomóc...
Pobyłem w domu nie całe pół godzinki i pobiegłem na kolęde :)

Siedząc dłużej na korytarzu (tak jak ja dziś na kolędzie z O.Proboszczem) Człek może się dowiedzieć dużo rzeczy...
np. Kto, którym butem i jaką jego częścią wlazł w gówno :P
NUDA JEST TWÓRCZA xD ;D (Ironia?)

Na szczęście szybko wydobyłem z głębin kieszeni jakieś stare paragony i resztki papieru i zacząłem pisać dusze...

*Za uwarzyłem, że od Wczoraj, raz na jakiś czas wykonuje, bezwładny, dość dziwny "gest".
Otóż dotykam palcami policzka (i wtedy przypominam sobie, cudowny poranek obok "żelaznego porywacza") po czym całuje opuszki owych palców...
...Może jest to pragnienie powrotu do tego momentu i uzupełnienie całej sceny o brakujące odwzajemnienie z mojej strony...
...może... jednakże nie powrócę tam i nic nie zrobię... mogę tylko naprawić ten błąd nowymi czynami...

MUSZĘ ZAKOPAĆ FOSĘ...
...BO MUR CZEKA NA ZWYCIĘZCE SWEGO.
*Zadziwiające jest ile treści można zapisać, na starych paragonach, biletach i innego rodzaju resztkach papieru...
*Niech Jah ma Was w opiece Bracia i Siostry, w Panu naszym Jezusie Chrystusie ;]
"Fiat Voluntas Deo".
Czucz '08