poniedziałek, 22 grudnia 2008

PRZYGODA ;]

Ostatnimi czasy, a dokładniej w ostatnią sobotę, w Opolu odbyło się zebranie animatorów MAGISu z 3 miast: Opole, Kłodzko, Wrocław.
Byłem jednym z dwóch delegatów Wrocławskich, a tematem spotkania były: "Rekolekcje Zimowe".
Pomyślałem sobie: "O Fajnie! Odwiedzę znajomych w Opolu." lecz później górę wzięły we mnie zapędy do przygody i podróży... pomyślałem: "Mogę odwiedzić również duszyczki w Gliwicach i Bytomiu”.
Ruszyłem więc…
Spodziewałem się, że ta (jak to ktoś nazwał) „Większa Odprawa” w Opolu potrwa 4- 4,5 godziny.
Przeliczyłem się… Zakończyliśmy „odprawę” około godziny 17, a zaczęliśmy przecie o 10.
Muszę przyznać, że wypad do Bytomia był dla mnie „wyzwaniem”… Nie wiedziałem gdzie będę spać, byłem chory, było późno i miałem moralny dylemat czy mogę puścić Angi samą do Wrocka o tej godzinie. Ale właśnie te przeciwności uczyniły wyjazd PRZYGODĄ.
Pociąg (który był z kolei pierwszym z brzegu) miał opóźnienie. Przez całą niemal podróż towarzyszyła mi troskliwość (a raczej poczucie troski) dwóch pięknych Bytomskich Niewiast. Dlatego też po wyjściu z pociągu w Gliwicach ruszyłem na przystanek autobusowy do Bytomia. Jeździ tam jeden Autobus, raz na godzinę, pojechał 4 minuty po moim przybyciu. 10 minut przed 22 wysiadłem w Bytomiu na przystanku autobusowym. Powitała mnie znajoma z tegoż miasta. Następnym razem muszę unikać „powitań” na środku ulicy, bo gdyby ktoś nie zauważył tego autobusu za Nami byłby problem :P
W ciągu pięciu minut „poznałem” Maćka i dowiedziałem się, że idę z Nim na imprezę… moją dezorientacje przerwało wyjaśnienie i sugestia, że to jest „nocleg” i nie powinienem odmawiać. Poszedłem na tę imprezę sam z Maćkiem zaś dziewczyna, która mnie powitała musiała już do domu znikać. Zanim doszliśmy do domostwa na tą bibę odwiedziliśmy z Maćkiem po drodze, dwa puby w których widział swych kumpli. Impreza była… hm była to parapetówa ekipy metali. Właściwie to oprócz czarnego stroju i długich włosów, to byłem tam „idealnie nie na miejscu”. Coś jak majonez w zupie mlecznej. Kolor ten sam i naczynie nie jest złe… i na tym się kończy.
Pomimo początkowych rozterek Krzyż MAGISowy pozostał na klacie (na wierzchu). Przyznam, że atmosfera była miła, poznałem paru ciekawych ludzi… Ciekawe jest to, że wielu moich znajomych skakałoby ze szczęścia trafiając za free na Bibę gdzie co chwila ktoś proponuje Ci Alkohol (różne browce, drinki, wódki), szlugi, skręty, lub (jak to określali) „szałwie”.
Jestem szczęśliwy… oparłem się! ;]
Kiedy powiedziałem, że nie pije, powiedzieli: „Byłbyś dobrym kierowcą”. Kiedy zapytali o Krzyż w małym gronie zaczęła się dyskusja na temat wiary (bądź Jej braku), Jednak najwyższym argumentem jaki usłyszałem było: „Przeczytałem kiedyś Władce Pierścieni- Nie ruszył mnie. Przeczytałem biblię- Nie ruszyła mnie […]” byłem gościem (i jak mi się wydawało niepasującym) a mimo to powiedzieli: „ Ale fajnie, że Ty coś w Tym widzisz ” lub też: „[…] nie mogę zaczaić jak mając 17 lat można wierzyć[...]”. Jak już mówiłem, ludzie całkiem fajni byli.
Dziś rozbawiają mnie dwa cytaty: „Stary!!! Jesteś na co dzień kuratorem, a jak go zapytałeś przed chwilą ile ma lat, i powiedział Ci, że 17 to mu najpierw zaproponowałeś zielone, a potem browca!!!” ze zdziwieniem jeden do drugiego.
I drugi cytat: Jak zapytałem: „Gdzie jest Maciek?” odpowiedź zabrzmiała: „Gdzieś Spierdol*ł”, po czym nastąpiła chwila niezręcznej ciszy i ludzie zaczęli grzać ze mnie… W tym ostatnim możecie nie zaczaić o co chodzi, ale ludziom z imprezy dobre 10 minut zajęło dochodzenie do logicznej całości kim jestem. Tu najlepiej wyrazi wszystko cytat wypowiedzi jednego z Nich: „Stary! Jesteś przepierdo*ony. (Jak się później dowiedziałem jest to pozytywne określenie. Coś jak gwarą „Wrocławskiej Ulicy”: „Zajeb*sty”.) Mieszkasz we Wrocławiu, przyjechałeś z Opola do Bytomia imprezę z kolesiem, którego znasz niecałą godzinę… Nie rozumem z tego prawie nic, ale jesteś przep*erdolony!
A rano jak się obudziłem to nawet Maćka nie było… ;D
Wyszedłem wśród zapewnień, że ludzie mnie jeszcze kiedyś znajdą, jak będą ze swoimi zespołami grali we Wrocławiu. Wyszedłem i…
Nie wiedziałem dokąd iść.
Znałem w Bytomiu dwa miejsca. Kościół Ojców Jezuitów (ale tego raczej PKM nie umieściło, jako przystanek, w rozkładzie jazdy) i dworzec główny PKP, na którym zatrzymuje się autobus z Dworca Gliwickiego (i jak dowiedziałem się później, większość autobusów). Zadzwoniłem do tejże niewiasty, która zeszłego wieczoru (przez 5 minut) była mi jedyną znajomą twarzą, spotkaną w tym mieście. Podczas rozmowy, obczaiłem po drugiej stronie ulicy autobus, który jechał na ów Bytomski dworzec. Niewiele myśląc wbiłem się do Niego. Podróż trwała jeden albo dwa przystanki, a to z kolei oznacza, że wieczorna trasa z Maćkiem przez Puby była niezłym kółkiem ;]
Z panienką, która z pełnym poświęceniem odebrała mnie rano z przystanku, udałem się Jezuickiej Świątyni (a właściwie to do salki MAGISowej). Tam przybyła druga dziewczyna z tych, co to wieczorną porą przejmowały się mym losem. Podzieliłem się owymi niewiastami opłatkiem (transportowanym z Wrocławia) i odsapnąłem. Potem jeszcze uczestniczyłem w Niedzielnym spotkaniu MAGISu Bytomskiego. Było ciekawie… „Czucz. Nie ma dziewczyny co miała przygotować spotkanie… Masz jakiś plan zabawy?
Jak już mówiłem, żyje spontanicznie i ów spontan nie jest mi obcym. Czas później czekając przy schooli Bytomskiej, udało mi się spotkać pewnego Jezuitę, który niemały miał wpływ na mą psychę w dzieciństwie.
Na Przystanek odprowadziły mnie dwie dziewoje, z których to jedna należała do dwuosobowej grupy zainteresowanych mną, zeszłego wieczora. Czekaliśmy na Autobus (który raz na godzinę nawiedza przystanek) a ponieważ jeden nie przyjechał w ogóle, czekalimy mniej lub więcej jak półtorej godziny.
Za mało mi czasu pozostało by wybrać się do Gliwickiej wspólnoty, choć miałem to w pierwotnych planach.

Bóg ma niezłe poczucie humoru :P

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Miło się czyta... ale skracaj długością noty;p
Nawet mimo antyrefleksu na okularach, oczy bolą:P

Poza tym, miło widzieć że DUch Spontana rośnie!;]


OIj zgadnij kto się nie lubi czasem podpisywac a czasem lubi:P

Simfanka pisze...

Nie, nie skracaj notek! :)
Nieźle się ubawiłam czytając ten wpis :) Oby więcej takich! :)
Wesołych świąt i happy new year życzę ;)

Funatyk pisze...

dzięki ;]

A swoją drogą, Wy możecie się ubawić czytaniem Ja ubawiłem się przeżywaniem tego... Zastanawiam się jaką zajwkę musiał mieć Bóg planując to ;P

Anonimowy pisze...

Planując?To pewnie był spontan! xDDDD