czwartek, 15 kwietnia 2010

Nie potrzymali tygodnia.

Nie potrzymali tygodnia.

Mój Historyk – Bardzo mądry (Używam tu tego słowa z pełną świadomością. Uznaję za ludzi mądrych właśnie tych, którzy badając przeszłość, są w stanie, powiedzieć jak teraźniejszość wpłynie na przyszłość. Ludzi, którzy przekazują wartości moralne młodym nie tylko bezinteresownie, ale także własne interesy ryzykując, wiedząc, że jakie społeczeństwo się wychowa, w takim się będzie żyć.) człowiek, szacował, na lekcji historii, że ludzie wytrzymają, bez publicznych sporów i z ogólną życzliwością około tygodnia.
Oczywiście On powiedział to w trochę innym kontekście i bardziej wskazując na ten fakt jako pozytywne strony katastrofy. Przypomniał, że po śmierci Papieża Jana Pawła II przez dwa tygodnie, ludzie byli dla siebie życzliwi. Umieli zapytać sąsiada „Co słychać?” umieli się bratać (mniejsza o to na jak długo).

Muszę mu powiedzieć, że pomylił się z tym szacowaniem.
Już słychać pierwsze kłótnie.
Już ludzie kłócą się gdzie pochować prezydenta.
Już, już… już wracają do codzienności.
Już pojawiają się „śmieszne” obrazki i teksty związane z wydarzeniami ostatnich dni.
Już pojawiają się głosy sprzeciwu wobec żałoby w ustach tych, którzy wcześniej chcieli zmieniać liturgiczny kolor i „klimat” oktawy Wielkanocnej.
Już awantury, już…

Już wracamy do patologii i hipokryzji.
I jeśli (w narodowej skali) nie jesteśmy od czegoś wolni, to właśnie od patologii życia społecznego, od zawiści, od zazdrości, od konfliktowości, od hipokryzji politycznej.
Ale większość tych cech ma większą skalę.
Skalę globalną.
Nie ma jednak trwałych globalnych lekarstw. (Stąd moje antyglobalistyczne poglądy).
Chrystus pokonał śmierć, ale nie pokonał Naszego wewnętrznego zła, którego nie chcemy puścić.
Nie zniszczysz zbroi, w której siedzi ktoś, nie naruszając tego kogoś.
A my nie chcemy zdjąć z siebie tej powłoki.

Najpierw zapytał mnie jeden z grupkowiczów, czy jeśli jakaś stacja telewizyjna bluzgała kiedyś prezydenta dzień w dzień, to teraz moralne jest dla Nich mówić o Nim w samych superlatywach, czy może moralna jest zmiana tematu?
Nie oglądam tyle telewizji by to stwierdzić.
Jeśli jednak miał racje, to moralne dla tej telewizji byłoby nie emitowanie się przez tydzień.
Później przeczytałem ciekawe rozprawki na temat poglądów politycznych, na blogach, pewnych niewiast, które bardzo lubię i szanuje.

Po lekturze stwierdzam:
Mało kto ma w Naszym kraju poglądy polityczne.
Większość ludzi ma poglądy na temat polityków, a nie na temat ich programów.
Gdyby kiedyś wypisali przed wyborami, ustawy, które chcą wprowadzić, swoje programy wyborcze (pozbawione słów niekonkretnych) i mieliby podpisać się pod nimi pod karą więzienia, w razie ich nie-realizacji po objęciu rządów. Uważam, że nie różnili by się tak bardzo.

Może dlatego Naród Polski podczas każdych kolejnych wyborów popada ze skrajności w skrajność, obojętnie, czy skrajność reprezentuje prawa, lewa czy środkowa strona.

Dlatego właśnie, że „skrajności” te w istocie nie różnią się od siebie.


Już pisałem przy temacie o dowodzie osobistym.
Wstrzymać się od głosu, to zgodzić się na to co wybiera większość.
Ja nigdy nie byłem i nie chcę być tłumem.
Stanę niedługo przed wyborem reprezentanta moich spraw, moich poglądów, moich idei i mojego zdania.
Problem w tym, że na liście najprawdopodobniej nie znajdę takiego reprezentanta.
Czy to dlatego, że jestem niepoprawny politycznie, czy dlatego, że wszyscy reprezentują to samo, inaczej powiedziane?
A może moje pytanie nie ma sensu, bo obie odpowiedzi są trafne?
Może polityczna poprawność, której tylu ludzi bezmyślnie, nie w pełni świadomie się poddało, jest tak wąskim kryterium, że nie można reprezentować różnych poglądów?


Chciałbym umrzeć za Miłość.
Za Boga, za Ojczyznę, za Człowieka.
Ale w człowieku Ne znajduje Człowieka.
W kraju, Ojczyzny.
A Boga ukraść mi próbują.

1 komentarz:

Monika Grzegorzewska pisze...

orientowałeś się w poglądach pana Komorowskiego?
Przyzwoity człowiek jak na PO.