poniedziałek, 11 maja 2009

Wiersz Szósty

„Poemat o Wolności”




Żył pewien człowiek, co na imię Józef miał.
Sprzedany przez braci, egipski żywot pchał.
Ratunkiem i radą faraonowi był,
Przed głodu plagą ten egipski naród skrył.

Gdy rodzinę sprowadził do pustynnych bram,
Zapewnił im schronienie i dostatek tam.
Gdy zmarł, wpadli w niewolę tych gościnnych łap,
Nie spostrzegli oni w czas- faraońskich krat.

I nadszedł kolejny tego dworu wybranek,
Co przez matkę w koszyku uratowany,
Stronił od nałożnic, pijaństwa, kochanek.
Uwolnił ten lud, przez Boga miłowany.

Niedługo jednak cieszyli się wolnością,
Żądali od Pana, by nadał króla im.
Wszyscy ukorzeni przed jego godnością,
Zmuszeni byli znosić, zmienność Saula min.

Znów uwolnił ich przez prostego człowieka,
Dawid nań wołali, a tłum zwierzęcy pasł.
Przyjął on na siebie królewskich brzemion pas.
Wyzwolił ich Jahwe, Bóg ten, co nie zwleka

Lecz długo utopia ich piękna nie trwała.
Szemrali i knuli na Boskie wymogi,
Nie na rękę im były słuszne wyroki.
Wtem babilońska okupacja nastała.

Sprowadził ich Pan, ze wszystkich krańców świata,
Mówili w ów czas; Jahwe Nasz naród splata.
Posyłał proroków, by w wolności żyli.
Jaki czas minął, nim się znów odwrócili?

I nastąpił ten czas potężnego Rzymu,
Przyszła władza Imperium wielkiego czynu.
„Niemoralny to kraj”, mówiono w te czasy.
Władzę trzymały łacińskie urzędasy.

I narodził się Chrystus, nas Pan i nasz Król,
Co wyzwolił Izrael z Rzymskich kajdanów,
I oto wtem przyszedł: Chrystus, przyjaciel mój.
Uwolnił barbarzyńców, z niewoli grzechów.

Wolny lud podzielił się na wszelki stan.
Tych co rządzą, co się modlą i co walczą
W ojczyzny obronie, do tego każdy pan,
Ciemiężył chłopski stan, na ziemiach swych pracą.

Za mórz bezkresem odważnie żyli ludzie.
Ci rzekli do króla obywatele tak:
Nie chcemy by Twój, że wisiał nad Nami bat.
Rewolucje poczęli, walczyli w trudzie

O wolność, o godność walczyli dziadowie,
A kraj ten z wolności, znany w świecie całym,
Ochraniał, pomagał tak wielkim i małym.
Marzenia sprzedali leniwi synowie.

A Kraj z lekka skąpaną w krwi białą flagą,
Wiary bronił natchnięty Boską odwagą.
Bunt wzniósł Europejskiemu świata ciemiężcy,
Padł! Porzucili go sojusznicy męscy.

A wyzwolony z pod władzy okupanta,
Uciekłszy w ramiona gorszego bękarta,
W Radziecką niewolę na czas długi popadł.
Się miotał, się miotał, aż Rosjanin go dopadł.

Cóż mógł uczynić ów ten zlękniony Naród,
W czas gdy od Radzieckiej uciekał pożogi.
Na oślep nałożył te kajdany darów,
Co dalej się zdarzy myśleć jestem trwogi.

2 komentarze:

Monika Grzegorzewska pisze...

Ten poprzedni chyba lepszy... co nie zmienia faktu, że przyjemnie byłoby poczytać Twoje przemyślenia w formie niewierszowanej również :) spodziewać się czegoś w najbliższym czasie?

Monika
wiezababel.blogspot.com
darkwater.mylog.pl

Funatyk pisze...

W sumie tak ;]