środa, 9 grudnia 2009

Jeszcze jeden wiersz

„Odwieczna Gra”


I ujrzałem bitwy pole,
Na nim stało pionów wiele.
Tu na białym mym padole,
Zwarci trwają, Przyjaciele.

Tutaj stawa ma rodzina,
W dwuszeregu wszyscy stoją,
Pasja, Praca, ma Dziewczyna.
Trwają! Wcale się nie boją.

Tam po drugiej ciemnej stronie,
Tam gdzie czerni leżą trony,
Widzę Czarta – marszczy skronie,
Przed nim stoją jego piony.

Bieda, Nędza, Głód, Pragnienie,
Śmierć, Choroba, Sex, Pieniądze.
Jako wieże: Ból, Zranienie.
Jako Gońce: inne rządze.

Ja ruch pierwszy rozpoczynam.
Bo otwieram się na niego,
Bo się łatwo przywiązywam
I buduje swoje ego.

On się wokół mnie roztacza,
Sidła swoje tu buduje.
Złudną mgłą swych słów otacza,
Że jest słaby przekonuje.

Ja stawiając krok w zasadzkę,
Ani myślę cofnąć ruchów.
Serce stawiam na posadzkę,
Przywiązując się do duchów.

Duchów tego co nie Bogiem,
Duchów tego co ulotne
I choć objąć mogę okiem,
Nie dostrzegam co przewrotne.

On jak gdyby na to czekał,
Już uderza. Cios za ciosem.
Żadnym ruchem już nie zwleka,
Już nie szepce cichym głosem.

Krzyczy! Dumę w sobie zbiera.
Pionem piony strąca moje,
Ten choruje, Ta umiera.
Dziwaczeją myśli moje.

Ja chcąc jednych figur bronić,
Inne puszczam bez opieki.
Mówiąc, krople łzy chce ronić,:
Bóg od gry mej jest daleki”.

A On cicho w koncie siedzi,
Bom go dawno już odrzucił.
Ruchy moje czujnie śledzi,
Los mój na mą wole rzucił.

Gdym w krytycznej mnie godzinie,
W krokach ciemnych ruchy gubił.
On mi mówi: „Cię nie winie
I że winy me odkupił.

Stróż mój anioł z mroków wstawa
I na miejscu swoim siada.
Rozpoczyna się rzeź krwawa.
Bóg jak wygrać podpowiada.

Stróż mój Bierzy w czarta leże
I wyrywa z niego dusze,
Bije piony, strąca wieże,
Gońce sam pokonać muszę.

Tak trwa walka ta od wieków,
Kresem jej śmierć w chwały boju.
Biorąc przykład z mężnych greków,
Nie trwóż przed nią silny Woju.

Nie trwóż, lecz pamiętaj o tym,
Że nie jesteś sam w tej walce.
Do zwycięstwa środkiem złotym,
Oddać życie w Boże palce.

Brak komentarzy: