Wracamy na front, swej codzienności.
Wracamy by żyć, w relacjach trudnych.
Wracamy świadczyć, o odmienności.
Wracamy słuchać, o rzeczach nudnych.
Wróćmy! Niech życie nabierze smaku.
Wróćmy! By walczyć o wdech wolności.
Wróćmy! Nie trza już żadnego znaku.
Walczmy! Ze sobą o czyn miłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
piekny... trzeba mi go było.
właśnie - zamieniłabym trza na trzeba. rytm i tak bedzie zachowany, a łądniej dla mnie brzmi.
jak pierwszy dzien walki w nowym roku? ja poddałam się o 10.30...
Ja miałem bardzo przyjemny dzień pod względem lekcji (choć to pewnie kwestia nastawienia) i dość dobrze zapowiadający przyszłe dni pod względem relacji z ludźmi.
;]
Raczej "trzeba". Byłoby i poprawnie i ładnie.;)
Trochę głupio mi to powiedzieć, jako człowiekowi, który zawsze łamał schematy, ale kiedy odkryłem piękno wierszy sylabicznych i sylabotonicznych, zacząłem mimowolnie do budowy takich dążyć.
Prześlij komentarz